Cześć i czołem!
Kolejne znalezisko do odgratowania - KTM 125 LC2, który kiedyś był Stingiem (supermoto z obrzydliwą lampą)
a przez poprzedniego właściciela został przystosowany do zawodów - przednie zawieszenie najprawdopodobniej WP 48 (ale chgw, ciężko stwierdzić). Obie obręcze alu na szprychach 4,4 mm, tylne zawieszenie fabryczne Paioli MC56 z przeróbką pozwalającą na regulację ciśnienia (wentyl
), reszta seryjna. Silnik seryjny wypust od KTM aka lekko przerobiony silnik z DT125 z innymi deklami, z rozrusznikiem i bez kopki (!).
Oczywiście w takim stanie jest po "ogarnięciu", było sporo problemów:
-linka sprzęgła naprawiona zaciskiem linowym,
- uszkodzona uszczelka głowicy,
- uszkodzony korek chłodnicy,
- zatkany jeden z kraników (są dwa, jeden na jedną "komorę" baku),
- totalnie zawalony syfem gaźnik,
- filtr powietrza przypominający bardziej kawałek smoły,
- brak siedzenia (dopasowałem z SX250),
- brak właściwego mocowania filtra powietrza (pewnie wydrukuję "klatkę" na gąbkę jaką mają inne crossówki),
- brak prowadnicy łańcucha (dokupiona używana)
- krzywa i dziurawa chłodnica (wyprostowałem i zlutowałem),
- boczki pomalowane farbami plakatowymi (serio...) - zmyłem
- trytytki zamiast mocowań boczków - naprawiłem gwinty i dopasowałem śruby,
- źle poprowadzona linka gazu (dodawał sobie gazu przy skręcaniu - poprawiłem)
I od siebie dorzuciłem handbary i piankę na kierownicę. Od razu lepiej
Pobawiłem się też w uszczelnienie i wypolerowanie dyfuzora.
Jako tako to jedzie, sporo pali jak to 2T, i do dołożenia kopka, bo brak kopki w takim sprzęcie to nieporozumienie.
cdn