Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
|
Autor |
Wiadomość |
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
No to zaczynamy temat!
Zanim zaczniemy o samym aucie, opiszę wam swoją historię miłości do małego fiata. Jak kogoś nie interesuje, lub nie lubi za dużo czytać, polecam zjechać niżej
Tak więc... W okolicach roku 2003, mój wujek posiadał malucha. W sumie to pamiętam dwa, ale jeden był już wtedy strasznym zgnilcem (elegant ) i szybko zniknął z mojej pamięci. Bardzo dobrze za to pamiętam tego "wyjątkowego", żółtego kaszlaka. Jak to się teraz okazuje, była to przejściówka z 87', z wnętrzem FL, z zewnątrz szerokie listwy i p4 itd. Ogólnie z tego co pamiętam, jedyne co mu po ST zostało to palenie na linkę i błotniki tylne wraz z wlotami powietrza. Ten maluch był w rodzinie ładnych kilka lat, a przynajmniej tyle ich pamiętam. Wujek mieszkał w Szczecinie, więc jego jak i malucha widywałem sporadycznie. Niemniej pamiętam, że maluch był dla mnie wyjątkowym autem. Po prostu go pokochałem i przywiązałem się do niego jak nikt inny. Jakiś czas później, bodajże około roku 2005, maluch trafił w ręce mojej siostry i jej ówczesnego chłopaka, a co za tym idzie, był już tutaj, w Bydgoszczy. Pamiętam, że z chłopakiem siostry wspólnie trochę jeździliśmy, a auto kochałem jak swoje. Byłem nim po prostu zafascynowany. Niestety, minęły chyba ze dwa lata, niedoszły szwagier przesiadł się na citroena zx, a maluch... Maluch musiał zostać sprzedany. Pamiętam, dzień w którym go sprzedali. Akurat po coś tam szedłem i widziałem malucha z już nowym właścicielem. To był ostatni raz, gdy go widziałem. I tak, zabrzmi to może śmiesznie, ale strasznie po nim wtedy płakałem... Miałem może z 11 lat, ale byłem to tego żółtego auta tak przywiązany, że nie mogłem pogodzić się z jego sprzedażą. No, ale nie miałem na to wpływu i musiałem to jakoś "przełknąć". Ten właśnie maluch był moim początkiem miłości i pasji do 126p. Ten, którym wujek w środku nocy potrafił przyjechać ze Szczecina do Bydgoszczy. Ten sam, który służył wiele lat dzielnie, a nie pamiętam by choć raz coś poważnego się przy nim działo. Małe, wspaniałe autko, które pewnego dnia zniknęło.
Przez kolejne lata marzyłem, że kiedyś kupię sobie swojego malucha. Przez ten okres czasu zdążyłem zdobyć trochę wiedzy na temat 126p, ogarnąłem podział na wersje i tak dalej, no ogólnie zajawka trwała w najlepsze. Maluch miał pojawić się już jakoś na 18stkę, ale wszyscy wiemy jak jest z takimi planami... Nie raz, nie dwa mówiłem sobie, że muszę w końcu go kupić, ale zawsze było "coś". Przede wszystkim chroniczny brak kasy, ale i tłumaczenie sobie, że "kupić to jedno, ale opłacić i utrzymać to inna sprawa". Gdzieś tam w międzyczasie kupiłem pierwszego Ogara (heh, to już ponad 5 lat temu ), potem kolejnego i kolejnego i kolejnego... Ogary jakoś tam wypełniały lukę w moich marzeniach i potrzebach komunikacyjnych, ale nadal nie był to maluch. Nie to, że Ogary kocham jakoś mniej, ale po prostu to jakby dwa osobne marzenia. Ogar się spełnił, a malucha dalej nie było...
No, ale powoli zaczął nadchodzić ten czas. Od kilku miesięcy starałem się zmotywować do kupna 126p, wszak znalazłem dobrą pracę, gdzie wreszcie pieniądze są adekwatne do wykonywanego zajęcia. No, ale dalej było ciągle "coś", plus chyba ten lekki niepokój, co dalej gdy już go kupię? Za co opłacę i tak dalej?
Aż pewnego dnia kumpel przewiózł mnie swoim kaszlakiem. Miłość do 126p zaczęła znów przebijać się gdzieś "na zewnątrz" i parcie na swojego kaszlaka rosło w miarę czasu.
Ten czas w końcu nastał, gdy pewnego wieczoru stwierdziłem, że dosyć już czekania. Kupuję malucha choćby się miało walić i palić. Szybkie przejrzenie pobliskich ofert, organizacja środków finansowych (ja odkładać nie umiem, a brat to złoty człowiek, więc pożyczył) i zdecydowałem!
No i tutaj mogą zacząć czytać ci, których interesuje sam obiekt tego wątku.
Wytypowałem ogłoszenie z Inowrocławia, więc nie tak daleko, bo jakieś 40km od Bydgoszczy. Zielony elegant z 1998 roku za 1300zł. Niby cenowo szału nie ma, ale dzisiaj takie ceny to w moich okolicach norma, a wręcz powiedziałbym, że bez 2000zł nie podchodź. No, ale wracając do mojego malucha, zadzwoniłem do faceta, ugadałem się, że jeszcze tego samego dnia przyjadę. Był tylko jeden problem... Nie miałem żadnego kierowcy "na zaraz". Długo myślałem, kombinowałem, pytałem znajomych i sąsiadów, aż w końcu przypomniałem sobie o znajomej mojej mamy, której kiedyś pomagałem. Ta zgodziła się bez wahania, ale czas miała dopiero późnym popołudniem/wieczorem. Przyznam, że na pociąg to wyrobiliśmy się z niewielkim zapasem czasu. Na tyle niewielkim, że bilet kupiłem już po wejściu do niego, bo na dworcu kolejna jak za komuny po mięso na kartki. W momencie, gdy ruszyliśmy, mogłem być już spokojny, że zdążymy i damy radę.
Z dworca odebrał nas sprzedawca. Podjechał drugim autem, którym odwiózł nas na miejsce, gdzie zastałem swojego wymarzonego malucha Cóż, nie ukrywam, nie porywał stanem, szczególnie blacharskim, ale do cholery, kosztował mnie 1300zł, w czasach, gdy nawet eleganty kosztują zwykle krocie, a na dodatek był na chodzie, z ważnym przeglądem i OC.
Przyznaję, kupiłem go w ciemno, oglądając go tylko tu i ówdzie. Wiedziałem, że on musi być mój, jaki by nie był. Po prostu się w nim zakochałem i nie miałbym serca go nie przygarnąć. Tym samym podpisałem papiery, zapłaciłem co trzeba i udaliśmy się do domu. Droga zleciała praktycznie bez problemów, maluszek prowadził się podobno nieźle i lepiej niż się koleżanka mamy spodziewała. W tym momencie, jak w pewnie wielu innych, stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Miałem wreszcie to o czym marzyłem od dziecięcych lat. To, co przez tyle czasu było dla mnie niedostępne. To, o czym śniłem po nocach...
No więc, teraz krótkie "co i jak"
Maluszek jak pisałem, pochodzi z 1998 roku, więc jest to już elx. Mechanicznie jest całkiem dobrze. Owszem, jest co robić, bo "drobnostek" którymi wypada się zająć jest całkiem sporo, ale koszta części to śmiech na sali, a i mam znajomego, który zgodził się pomóc w naprawach. Na tę chwilę pali, jeździ, skręca, trąbi itd. No, tyle co nie wyciera szyby, bo wycieraczki stoją jak po wiagrze Silnik trochę spocony, ale z góry to tylko uszczelka pokrywy zaworów, więc za 3zł mogę mieć to z głowy Skrzynia sprawna, choć do porobienia poduszki i lizak. Niemniej jednak, na tę chwilę na upartego da się tym jakoś przemieszczać, choć wszelkie mechaniczne nieścisłości będę oczywiście "robić".
Na razie, głównym zmartwieniem jest oczywiście blacharka. O ile z zewnątrz jest trochę poobijany i ma ogniska korozji na podszybiach, masce itd. itp., o tyle to jeszcze sprawa prosta, bo wystarczy trochę chęci, szlifowania, podkładu i lakieru, a będzie "cycuś". Gorzej ma się sprawa podwozia. Podłoga po części już nie istnieje, a niektóre jej fragmenty zdają się biodegradować. Ogólnie od spodu roboty jest, nie boję się tego napisać, od hooya i ciut ciut. Niemniej jednak maluch jest mój, więc dostanie ode mnie nowe, lepsze życie.
O koszta się nie boję. Jestem obecnie w takiej sytuacji, że mogę spokojnie co miesiąc odkładać nawet po kilkaset złotych. Powiedziałem sobie i nie tylko sobie (czołem Tomciu ), że właduję w niego nawet worek pieniędzy, ale go zrobię. Będę żreć chleb ze smalcem jak będzie trzeba, ale wszystko ogarnę tak, aby maluch mógł spokojnie nazywać się "autem" Miłość i pasja nie zna żadnych ograniczeń, nawet tych finansowych.
Mam już nawet kandydata na blacharza Pewien osobnik z tego forum, który swojego przegnitego kaszlaka uratował, mimo iż upracie wzbrania się przed ratowaniem kolejnego 126p, to zostanie postawiony przed sytuacją bez wyjścia. Powiedziałem jasno, że odłożę kasę, nakupuję blach i postawię mu tego malucha pod domem na śląsku i wtedy się zdziwi Przykro mi Tomciu, było się nie chwalić, że swojego kaszlaka tak ładnie sam odszykowałeś. Szykuj drut do migomatu, a będzie Ci to sowicie wynagrodzone
No dobra, dość tego tekstu, czas na kilka fotek:
Jak widać, faktycznie jest co robić, ale tak go kocham, że żadne koszta i przeszkody nie staną mi na drodze, by dać mu nowe, lepsze życie Będę w niego ładował kasy, czasu, części, poświęcenia i czego jeszcze trzeba, ale będę z niego dumny. Ba, już jestem!
Dobra, czas już kończyć ten post, bo napisanie go zajęło mi dużo czasu, a tu na rano do roboty Chciało się spełniać marzenia, to teraz trzeba zapierdzielać
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
|
|
03-06-2018 02:06:17 |
|
3 użytkowników postawiło piwo Quake96 za ten post:3 użytkowników postawiło piwo Quake96 za ten post.
damjdk08@gmail.com (12-18-2020), marcin1479 (06-03-2018), Mixol (06-04-2018)
|
Dawdzio
Hold my mustache!
Liczba postów: 2,610
Imię: Dawid
Skąd: Chojnów (DLE)
Pojazd: Inny Romet
|
RE: Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
Z prawem jazdy się pośpiesz, od jutra miały wejść nowe przepisy, listki, kursy doszkalające płatne extra i inne badziewia. Nie wiadomo do kiedy przełożyli wejście tych przepisów.
Jedno pytanie: Dlaczego elegant? Dlaczego? Jakie zło cię podkusiło? Przecież to rdzewiało już na zdjęciach reklamowych (cwaniakuję a sam zrobiłem mojemu 601 remont za wartość twojego malucha, bo olałem porządne oglądanie i też mi wpadł w oko).
Maluchy idzie jeszcze dorwać w normalnej cenie, niecały rok temu z kumplem kupiliśmy czerwonego FL rocznik 1990 za stówę więcej.
Spróbowałeś metody na zachowanie czarnych? Wrzucałem kilkakrotnie link na forum.
Spojrzyj na złom, u mnie już trzy 126p były (a przynajmniej o tylu wiem), idzie tonę części wyrwać za grosze i można się już wtedy trochę pobawić, drzwi z fletnerkami założyć, wnętrze z FL, pomarańczowe kierunki na przód. Ogółem jestem wrogiem postarzania, ale tu to ten sam model no i masz tam trochę Cinquecento, trochę 126p. Zresztą jestem strasznym hipokrytą, bo sam kontynuuję dzieło poprzedniego właściciela w moim wynalazku.
Wzmożona kontrola społeczna złomowisk podstawą sukcesów w zdobywaniu interesującego mienia.
|
|
03-06-2018 23:15:48 |
|
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
(03-06-2018 23:15:48)Dawdzio napisał(a): Jedno pytanie: Dlaczego elegant?
Bo akurat on mi się trafił Kiedyś też byłem zwolennikiem FLów, a elegant miał być ostatecznością, jednak zobaczyłem tego malucha na żywo i się po prostu zakochałem. Teraz nawet mi się nie myśli go jakoś "postarzać". Elegant ma swój urok, tego się nie da zaprzeczyć. Jest "inny" niż starsze, ale nadal to taki sam maluch jak każdy inny 126. Serio, ja w tym wszystkim widzę to "coś" i taki mi się podoba.
(03-06-2018 23:15:48)Dawdzio napisał(a): Maluchy idzie jeszcze dorwać w normalnej cenie, niecały rok temu z kumplem kupiliśmy czerwonego FL rocznik 1990 za stówę więcej.
Może u Ciebie idzie. U mnie jest inaczej Serio, nic w normalnych cenach nie szło znaleźć, a jeździć po Polsce nie miałem możliwości, bo nie mam do tego kierowcy. Zakup malucha to była szybka i konkretna decyzja. Gdybym miał dłużej szukać to znowu bym nie kupił.
(03-06-2018 23:15:48)Dawdzio napisał(a): Spróbowałeś metody na zachowanie czarnych? Wrzucałem kilkakrotnie link na forum.
Chodzi o dopisanie współwłaściciela i potem usunięcie tego pierwszego? Nie przejdzie, malucha kupiłem na fakturę od firmy Z resztą nie zależy mi na tych czarnych tablicach. Wolę pozbyć się starego dowodu i tony umów, a co za tym idzie, mieć porządek w dowodzie rejestracyjnym
(03-06-2018 23:15:48)Dawdzio napisał(a): Spojrzyj na złom, u mnie już trzy 126p były (a przynajmniej o tylu wiem), idzie tonę części wyrwać za grosze i można się już wtedy trochę pobawić, drzwi z fletnerkami założyć, wnętrze z FL, pomarańczowe kierunki na przód. Ogółem jestem wrogiem postarzania, ale tu to ten sam model no i masz tam trochę Cinquecento, trochę 126p. Zresztą jestem strasznym hipokrytą, bo sam kontynuuję dzieło poprzedniego właściciela w moim wynalazku.
U nas na złomach tego nie ma już. Wszystko wyginęło. Justyna mówiła, że na ślunsku, na szrotach stoją tego całe górki, więc w razie co, dam znać jak będę czegoś szukał Niemniej jednak, jak pisałem żadnych "postarzaczy" nie będzie. To elx i elxem ma pozostać. Ba, mi się bardzo podoba.
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-06-2018 00:03:31 przez Tomasso94.)
|
|
04-06-2018 01:10:01 |
|
|
Dawdzio
Hold my mustache!
Liczba postów: 2,610
Imię: Dawid
Skąd: Chojnów (DLE)
Pojazd: Inny Romet
|
RE: Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
W sumie ty już z centralnej Polski, więc może rzeczywiście u was już słabo. Ja sam byłem bardzo zdziwiony, bo biorąc pod uwagę te jeżdżące po okolicy to na złomie znalazłem już jakieś ich 300%
Ale naprawdę warto zobaczyć. Sam nie mam pojęcia skąd się to bierze, ale odkąd zaglądam to poza tymi stojącymi w depozycie co jakiś czas są nowe, które widzę pierwszy raz na oczy.
Po tego FL to ciekawa wyprawa była. Z normalnej drogi skręciliśmy na węższą, a później na jeszcze węższą. Skończyliśmy na takiej, że dwa maluchy by się nie minęły.
Skoro zamierzasz utrzymać go w oryginale to naprawdę, szacun. Ja bym chyba nie dał rady, ale to może kwestia tego, że mam Cinquecento i w związku z tym to wnętrze jest dla mnie po prostu normalne. Zresztą wiele we wnętrzu się nie zmieniało - licznik (w starszym jak dla mnie o niebo lepsze kontrolki), przełączniki i gałka biegów. Choć może w połączeniu z dźwiękiem silnika to wnętrze już wyglądałoby inaczej?
Sam lubię się przejechać 126p, włącza mi się wtedy tryb emeryt/rencista i popylam po mieście na czwórce 40km/h. Ślicznie wtedy ten silnik chodzi.
Ale nieważne co by się działo to przednie białe kierunki by u mnie wyleciały.
PS. Dokup sobie zapas wkrętów do lamp (są dwie długości) i nigdy nie kręć przy nich płaskim śrubokrętem. To jest chyba najgorszy element w 126p, plastikowe łby łamią się od samego spojrzenia na nie.
Wzmożona kontrola społeczna złomowisk podstawą sukcesów w zdobywaniu interesującego mienia.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-06-2018 01:30:02 przez Dawdzio.)
|
|
04-06-2018 01:24:29 |
|
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
Oj panie, maluch to był mój życiowy cel, serio
A tak w temacie, to ogarnąłem dzisiaj mały burdel z OC. Nie zagłębiając się w szczegóły, od jutra obowiązuje nowa polisa już na mnie
Następny krok to albo akumulator, albo wizyta w Wydziale Komunikacji.
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
|
|
04-06-2018 21:28:37 |
|
|
Tomasso94
Przebiegły Administrator :D
Liczba postów: 4,036
Imię: Tomasz
Skąd: Będzin / Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
|
07-06-2018 21:25:47 |
|
1 osoba postawiła piwo Tomasso94 za ten post:1 osoba postawiła piwo Tomasso94 za ten post.
Odrestaurator (06-08-2018)
|
kaziq
majster
Liczba postów: 171
Imię: Adrian
Skąd: Pełnatycze
Pojazd: Romet Chart
|
RE: Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
[/quote]
Taniej by było zrobić sobie malucha, a nie kupować
A tak poważnie ... fajna skarbonka bez dna
powodzenia
[/quote]
I teraz to się zdziwiłem, w jaki sposób ty możesz mówić o czymś takim jak skarbonka bez dna i ładowanie kasy bezpowrotnie, jak sam ładujesz w swoje komaryki ciężki szmal i stawiasz na piedestale nie zarabiając na tym.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-06-2018 00:29:17 przez kaziq.)
|
|
08-06-2018 00:24:09 |
|
2 użytkowników postawiło piwo kaziq za ten post:2 użytkowników postawiło piwo kaziq za ten post.
joozek (06-11-2018), rafi555 (06-08-2018)
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
Weekend upłynął pod znakiem malucha
Przeprowadziliśmy ze znajomym mały serwis. Po pierwsze i dla mnie chyba najważniejsze, wyczyściłem w końcu gaźnik. Teraz maluch pracuje równo i nie "buja" na ssaniu jak wcześniej. Winowajcą było prawdopodobnie jedno z podciśnień, które było kompletnie zapchane. Oprócz gaźnika, zajęliśmy się też wymianą przewodów paliwowych i filtra paliwa, tego pękniętego reflektora, oraz poduszek skrzyni biegów. Wszystko gotowe było już w sobotę, ale przy ostatnich regulacjach gaźnika, linka gazu powiedziała sobie "dość" Maluch został więc na kolejną noc u kumpla, a wczoraj zajęliśmy się wymianą urwanej linki.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym czegoś przy okazji nie zepsuł Mądry kłejk, pociągnął trochę nie za ten pancerz linki co trzeba i najwidoczniej wypiął linkę prędkościomierza ze skrzyni biegów
Także końcowo maluch jeździ lepiej, ale nie wiadomo jak szybko. Oczywiście linką zajmę się pewnie na dniach. Póki co jestem deczko "wygnieciony" po tych kilku dniach leżenia pod maluchem i wybieraniem piasku z oczu
A tutaj na koniec, zapodaję takie marne foto:
Lokalizacja bardzo pasująca do tematyki tego forum
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-06-2018 01:04:45 przez Quake96.)
|
|
11-06-2018 01:04:18 |
|
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
Powoli nabieram praktyki w serwisowaniu.
Ostatnio gaźnik znów zaczął dogorywać. Wróciło falowanie obrotów na ssaniu, a wszelkie próby regulacji nie dawały żadnych efektów. Na dodatek po tym wszystkim, maluch bez ssania to nawet pracować nie chciał. No nic, wczoraj rozkręciłem gaźnik, przy okazji go znów przeczyściłem i odkryłem, że elektrodysza była niedokręcona. Poskładałem wszystko ładnie i wreszcie mogłem zacząć regulację. Poszło gładko, silnik pracuje równiutko.
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
|
|
15-06-2018 13:45:43 |
|
1 osoba postawiła piwo Quake96 za ten post:1 osoba postawiła piwo Quake96 za ten post.
marcin1479 (06-16-2018)
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Kłejkowy 126elx - Spełnienie życiowego marzenia :)
Nowych zdjęć dalej ni ma, bo ni ma czym zrobić w sumie
Kaszlak ma się dobrze. Kilometry lecą, choć ile ich jest to nie wiem, bo dalej nie naprawiłem linki prędkościomierza Ostatnio wymieniałem pompę paliwa na nową, ale wróciła jednak stara, bo nowa w ogóle nie działała. Co ciekawe, teraz stara wydaje się działać dobrze, a miała problem z "cofaniem" paliwa. Zobaczymy co to będzie, a w razie co kupi się inną.
Poza tym jak to rzekł kumpel "Maluch chyba obdarzył cię zaufaniem", bo zaczął się sam naprawiać Jednego razu załączam ssanie, i nagle zaczynam słyszeć "pik... pik... pik... pik...". Zgłupiałem, bo od razu wiedziałem, że to "kontrolka" ssania, ale byłem przekonany, że u mnie tego pikacza po prostu nie było, a tu okazuje się, że maluch potrzebował czasu, żeby taki dodatek mi udostępnić
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
|
|
25-06-2018 00:57:32 |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
|
|