Witam.
Obiecałem, że napiszę taki przewodnik po rowerach zza wschodniej
granicy, więc pora przystąpić do jego realizacji.
Ponieważ rowery radzieckie to temat na całe tomiska encyklopedii,
skupię się na kilku najpopularniejszych modelach.
O ile w Polsce zmiana kierownicy, czy dołożenie innego hamulca
wiązało się od razu z powstaniem kolejnych modeli, o tyle w ZSRR
rzecz miała się wręcz przeciwnie. Dany zakład niejednokrotnie wypuszczał
całą serię zupełnie różnych modeli pod tą samą nazwą, dlatego uznałem,
że najlepszą formą podziału będzie miejsce produkcji.
1. ХВЗ, czyli Charkowski Zakład Rowerowy.
Fabryka znana chyba wszystkim za sprawą legendarnego w wielu miejscach
na całym świecie roweru Ukraina. Model zaczęto produkować z końcem
lat '60, może początkiem '70 i... do dzisiaj nie zaprzestano.
2. ММВЗ, czyli Mińska Fabryka Moto Rowerów (odstęp jest celowy,
jako osoba nie posługująca się dobrze językiem rosyjskim nie jestem
wstanie przetłumaczyć logicznie czegoś takiego jak "мотовелосипедный").
Zakład znamy przede wszystkim z naprawdę udanych składaków
pod nazwą Aist. Produkcja rozpoczęła się prawdopodobnie na przełomie
lat '70 i '80 i trwa w najlepsze do dzisiaj.
Wcześniejsze egzemplarze (gdzieś do połowy lat '80)
miały mufowaną główkę ramy. Co ciekawe, na nich jeszcze
nigdy nie spotkałem się z nazwą Aist, więc mam teorię, że została
ona wprowadzona później.
Rower można nabyć dzisiaj za kwotę około 450zł.
Istniała nawet wersja trójkołowa!
Ale tak jak wspominałem na początku, w przypadku opisywanych rowerów
nazwy nie należy wiązać z jednym modelem. I tak pod nazwą Aist możemy
znaleźć również ukrainopodobne rowery męskie.
3. ПМЗ, czyli Permiński Zakład Maszynowy.
Najpopularniejszym dzieckiem tej fabryki był niewątpliwie łudząco
podobny do Ukrainy Ural. Wytwarzać go zaczęto w pierwszej połowie
lat '70, a skończono we wczesnych latach '90.
Kolejnym, również znanym rowerem z tej fabryki jest składak Kama.
Nazwę zawdzięcza płynącej w rodzimym mieście rzece. Produkcja rozpoczęła się jakoś w połowie lat '70 i trwała gdzieś ze dwie dekady.
Dzisiaj również można kupić składaka pod tą nazwą, nie ma on jednak
już nic wspólnego z pierwowzorem. Coś jak nowy Arkus Wigry, tylko
że jeszcze gorsze. Mimo, że 90% widywanych Kam była czerwona, gama kolorystyczna nie była wcale tak uboga. Bywały jeszcze niebieskie, zielone, białe i żółte, a pod koniec produkcji nawet fioletowe i niebieskie metaliczne.
We wcześniejszych rocznikach zdarzało się, że błotniki i osłona łańcucha
były malowane na biało.
Mufowana główka ramy występowała mniej więcej do połowy lat '80.
Wyszła też jakaś niesamowicie krótka seria Kam pozbawionych mechanizmu
składania.
Trzecim opisywanym modelem z Permy jest składak Salut.
Produkcja szła w miarę równolegle do Kamy.
Rower posiadał nietypowy rozmiar ogumienia - 37 x 533 mm.
Istniała też wersja pozbawiona zawiasu.
A także wyposażona w pięciobiegową przerzutkę - Salut 5.
4. ЖВЗ, czyli Żukowski Zakład Rowerowy.
Jest to doskonały przykład tego, co mówiłem o nazewnictwie
rowerów z ZSRR, bo w tej fabryce niemalże każdy rower nazywał
się Desna - od płynącej w miasteczku rzeki.
Nazwy tej zaczęto używać w latach '70 i używa się do dzisiaj
niekoniecznie w jakiś prehistorycznych rowerach.
Zdecydowanie najpopularniejszą Desną jest ta łudząco podobna
do Aista. Poza emblematem, widoczną i pewną różnicą jest rura
główna, która łączy się z główką ramy na samym dole.
Jest to jeden z nielicznych rowerów radzieckich, w których funkcjonują
numerki przy nazwie.
Desna 2 różniła się bagażnikiem i zawiasem. Był to jednak krótki wypust
i zdecydowanie dłużej produkowano "jedynkę".
Pod tą nazwą funkcjonowało jednak mnóstwo innych rowerów.
"Coś" kamopodobnego.
"Coś" niezidentyfikowanego.
"Coś" salutopodobnego.
Pierdylion "cosiów" ukrainopodobnych.
Oprócz Desn, produkowano tam również (raczej) beznazwowe
damki ukrainopodobne, które są niezwykle popularne w naszym kraju.
Rowery z tej fabryki bywały dosyć podobne do innych, najlepszą metodą
na ich rozpoznanie jest tabliczka ze skrótem nazwy zakładu,
ale nowsze egzemplarze jej nie posiadają. Szukajcie wówczas charakterystycznego loga, które chyba miało przypominać rower,
ale mnie bardziej kojarzy się z okularami.
To na tyle. Bariera językowa i ograniczone źródła (Polska przoduje
w miłośnikach złomu) sprawiły, że w ruch musiało pójść dużo moich domysłów i w efekcie pojawiło się sporo "raczej", "około",
"pewnie" itd., ale mam nadzieję, że moje dalsze zagłębianie się
w pasjonujący świat radzieckich rowerów nie wykaże potem
żadnych nieprawidłowości.