Witam wszystkich fanów Rometa, kultowych jednośladów, wielbicieli dłubania i sentymentalnych użytkowników wszystkiego co jeździło w czasach PRL.
Mam na imię Krzysiek, jestem z Legionowa, mam żonę, 3 córki, mało czasu a sporo sentymentów do wszystkiego co stare i według niektórych niepotrzebne. Obcowanie ze starymi rzeczami nie tylko sprawia mi przyjemność ze względu na obcowanie z ich duszą - mechanizmami, czysto fizycznym ruchem i działaniem, ale też pozwala powracać myślami do czasów dzieciństwa, które to dla każdego było chyba najwszczęśliwszym okresem życia. Stare zegarki mechaniczne, radiomagnetofony unitry, aparaty fotograficzne - to pola mojego zainteresowania, w których temacie z różnymi efektami starałem się do tej pory eksplorować. Poza tym majsterkowanie, robienie dobrej roboty zgodnie ze sztuką, było zawsze tym, co chciałbym robić - nie to, że mam jakieś specjalne osiągnięcia w tym temacie (nie licząc ogólnych prac remontowo-wykończeniowych w domu), ale po prostu póki co nie mogłem zająć się niczym w tej materii, z braku czasu, słomianego zapału - oglądałem jednak z zazdrością pracę ludzi, którzy mieli na tyle zdolności i samozaparcia by tchnąć nowe życie w różne zabytkowe pojazdy.
Obecnie, nadszedł moment przełomu w moim życiu
by również na polu zabytkowych pojazdów spróbować czegoś dokonać samodzielnie. Mam pełną świadomość, że forum zrzesza przede wszystkim chłopców od Rometów, mam nadzieję jednak, że posiadanie Jawy nie robi ze mnie dziewczynki
i będę mógł liczyć na wsparcie wiedzą również w kwestii tego owocu myśli technicznej czechosłowackich inżynierów.
Mój wspaniały pojazd to Jawa 50 typ 20, która należała do mojego dziadka. W mojej głowie mam tylko urywki sytuacji, w których dziadek zabierał mnie na przejażdżki swoją rakietą, gdyż Jawka nie była w codziennym użyciu a raczej w momencie, gdy trzeba było szybk przedostać się wniedalekie miejsce a odpalanie samochodu nie miało sensu (tak to zapamiętałem).
Jawka pochodzi z 1974 roku, ma stare dokumenty, ale niestety dziadek zmarł w zeszłym roku, więc nie uda mi się już go ucieszyć widokiem działającego motoroweru (na szczęście ze starym zegarkiem mechanicznym to się udało zawczasu). We w miarę regularnym użyciu Jawka była na początku lat 80-tych. W 1998 roku dziadek uruchomił ją z okazji tego, że robiłem kurs na prawo jazdy na samochód
Uczenie się jazdy samochodem na motorze było mało logiczne, więc po doprowadzeniu Jawki do jako takiego użytku (czyszczenie silnika, skrzyni biegów), zrobieniu kilku kółek po ulicach, Kaczucha trafiła do komórki pod dywan. 19 lat temu, dziadek, to co wymagało naprawy, naprawił, wątpliwe miejsca metalowego poszycia zamalował minią, więc ogólnie rzecz biorąc Jawka wydaje się być zachowana w całkiem dobrym stanie mechanicznym. Ze zgrubnych oględzin wychodzi, że muszę przede wszystkim wymienić tyleje plastikowe wchodzące w lagi, bo jedna "wylata", no i w przypadku wrzucenia 1 biegu i prowadzenia motoru z wciśnietym sprzęgłem coś mocno chrobocze w skrzyni.
Wizualnie - brakuje jej chromowanego lusterka, takiego ładnego w kształcie rombu. Biały i turkusowy lakier jest w miarę dobrym stanie, choć oczywiście osłonki kolan gdzieniegdzie są uszkodzone, przetarte. Kokon miejscami jest chlapnięty minią, poza tym pęknięty nad kołem po prawej stronie - nie zauważyłem tego wcześniej.
Plan jaki mam, to razem z ojcem doprowadzić Jawkę do kultury technicznej - zawieszenie, silnik i skrzynię biegów, by można było ją bez ryzyka odpalić i wykonać jazdy testowe. Jeżeli wszystko się powiedzie, przez zimę zastanowię się nad poprawą strony wizualnej i legalizacją Jawki. W kwestii wizualnej mam jednak wątpliwości - lakier jest w miarę zachowany, poza tym patyna zawsze jest na propsie w motorze, który nie idzie na sprzedaż - wiaomo, wspomnienia. Podmienienie niektórych części na nowe może dawać różny efekt estetyczny, nwe koła i świecące szprychy mogą w miarę odświerzyć wygląd motoru ale już dawanie nowiutkich śrub może wyglądać źle. Z drugiej strony nic nie ciszy bardziej jak odświerzony kompletnie, świecący i błyszczący każdym detalem motorower, który aż zaprasza do jazdy - nie wiem sam co począć, ale mam nadzieję, że w czasie decyzja się wyklaruje.
Pozdrawiam wszystkich i podsyłam zdjęcia (na zdjęciach straszy 19-letni kurz, ale stwierdziłęm, że nie będę mył ciśnieniowo blach tylko do zdjęć, a poszczególne elementy doprowadzę do ładu w miarę rozbierania do na części, trochę blasku może odzyska po polerce, a to czego nie uda się wypolerować pozostanie tematem do rozważań na temat odmalowywania całości na nowo):