Doszło i do motorynki
Całe życie od gówniarza (stary nie jestem ale to było z 15 lat temu) marzyłem o motorowerze. Koledzy i znajomi jeździli komarkami, simsonami i motorynkami a ja albo nie miałem kasy albo jeszcze rodzice nie pozwalali (kto by pomyślał..). Pierwszy kontakt z komarkami kończył się na płocie lub w polu
. Pewnego dnia miałem już kupować motorynkę lecz stwierdziłem, że podobnie cenowo wyjdzie rower i tak rozpoczęła się moja 10letnia przygoda z wyczynową jazdą na rowerach i kolekcją 16 rowerów (temat hydepark- fr/dh itp). Co jakiś czas przeglądałem oferty ale raczej "dla oka" niż z zamiarem kupna. Gdy chciałem już kupić to nikt na miejscu nie miał nic na sprzedaż i jakoś tak nigdy nie wychodziło. Ostatecznie 4 dni temu postanowiłem, że trzeba spełnić swoje marzenie i tak oto jest
Pojechałem z kolegą 60km od mojego miasta golfem.. na szczęście mimo, że to wioska to dokładką przetarłem tylko raz o nierówny asfalt
. Chłopak miał podobno kiedyś więcej motorynek a teraz została mu jedna , która nie była bardzo długo użytkowana, MZ w ładnym stanie, jakiś chopperek z silnikiem WSK oraz MuZ Mastiff (konkret maszyna).
Motorynka kosztowała mnie 550zł. Dużo.. mało? co za różnica skoro to moje marzenie
Dodam, że w okolicy ceny zaczynają się od 900zł a to stanowczo za dużo jak dla mnie.
Jest w niej sporo do zrobienia ale to Polska maszyna. Poza tym niestety jestem całkiem zielony w mechanice a lepiej raczej zacząć od motorynki niż czegoś trudniejszego.
Pierwsze co zrobiłem to wymieniłem śruby mocujące kierownicę gdyż ślizgała się.
pierwszy wydatek.. pełen bak zupy
Pierwsze przejażdżki były po ogródku a wieczorem pojechałem sobie do lasu. Motorynka trafiła do szopy w honorowe miejsce i odpoczywała. Rano poszedłem sprawdzić jak się miewa i... kurcze plama pod silnikiem. Zieloność motoryzacyjna wyszła bokiem. Poszperałem po internecie, popytałem znajomych. Czas na wymianę uszczelki i simmeringu w prawej pokrywie. Na szczęście miałem drugą pokrywę z dobrym simmeringiem. Zrobiłem zakupy na 60zł (olej, uszczelki, simmering tak w razie w, sylikon odporny na temperatury i pręt do hamulca lecz okazał się za długi więc wrócił do sklepu). Wziąłem się do roboty.
Odpalił, niby wszystko ok. Pojeździł chwilę. Zgasł i tyle w temacie. Zaczął puszczać paliwo z gaźnika z filtra powietrza. Sprzęgło ciągnie.. tzn mimo, że trzymam wciśnięte sprzęgło to i tak np na wyłączonym silniku na biegu jest opór na biegu. Przez chwilę też mocno dymił lecz szybko wyłączyłem silnik i nie wiem z czego właściwie. Potem odpalił jeszcze raz, leniwie wszedł na obroty lecz potem znowu to samo.. zgasł i lipa.
Pożyczyłem od kolegi książkę "Obsługa i naprawa motorowery romet" wydawnictwa WKŁ. Jutro lub pojutrze mam zamiar spróbować coś zrobić ale nie wiem co z tego wyjdzie.. może ktoś ma jakieś pomysły?
Ewentualnie napiszę posta w dziale "problemy techniczne".