Cześć romeciarze i inni złomiarze.
Dzisiaj chciałem pokazać wam mojego (być może nie ma czym się chwalić) Ogara 205, którego historia zakupu jest moją ulubioną. Zapraszam
Historia zaczyna się w maju 2023, kiedy chciałem kupić coś nowego. Miałem już mojego Komarka (jest o nim wątek). Tym razem chciałem kupić coś z dokumentami. Zacząłem rozglądać się za ogarami, nie byłem nastawiony na konkretny model. Pewnego ciepłego dnia, siedząc w szkole, przeglądając ogłoszenia natrafiłem na coś, co mnie zainteresowało. Był to Ogar 205 ze zdjęciami na tle starej stodoły, podobno z dokumentami. Czym prędzej zadzwoniłem, po krótkiej i miłej rozmowie umówiliśmy się na oględziny.
Tutaj fotka z ogłoszenia:
Na pierwszy rzut oka widać - skrócony przerobiony tylny błotnik i wykręcone sprężyny z tyłu. Ten cały tuning lat 90. Wiedziałem, że nie wygląda to jak powinno, ale nie zraziło mnie to.
Wracając do opowieści. Kolejnego dnia pojechaliśmy w okolice Giżycka, swoją drogą piękne tereny, ale o tym później.
Naszą podróż rozpoczęła pewna audycja radiowa, zapamiętałem ją szczególnie, gdyż jeden z prowadzących sypnął tekstem w stylu "Dziś będzie dobry dzień"
Mimo drobnych robót drogowych po drodze, jechaliśmy w dobrym nastroju i z dobrym nastawieniem co najważniejsze. Zaczęliśmy wjezdżać w głąb nowego województwa, dojechaliśmy do Giżycka. Spotkaliśmy się z właścicielem ogara, jak się okazało bardzo miłym Panem na pewnym Giżyckim osiedlu. Po chwili rozmowy, powiedział nam, że motorek stoi na wsi, poprosił abyśmy za nim jechali. Jechał swoim autem, wiózł trawę którą skosił na podwórku na wieś. Im głębiej w mazurskie wioski, tym piękniejsze drogi i widoki zaczęły się nam ukazywać. Wspaniałe tunele z drzew zakrywających całą drogę od góry. Świetny klimat.
Po dłuższej chwili podróży, dojechaliśmy...
Wioska z nadal piaskową drogą, później stare gospodarstwo. Widzę stodołę ze zdjęć. Wjezdżamy na podwórko, a pod ścianą stoi on. Błękitne elementy pięknie błyszczały, czerń była głęboka. W moich oczach stwarzał wrażenie pewnego, mimo tego, że nie odpalał. Zaczęliśmy oględziny, było kilka niedociągnięć, ale były to typowe rzeczy typu linka od sprzęgła, czy brak stopki. Takie coś to nie problem.
Po chwili padło pytanie o dokumenty. Właściciel pewnie odparł "Już pokazuję" Odkręcił jeden schowek, a ze schowka wyjął piękną zieloną tablicę o jakże pięknym numerze SUB 3636. Dogadaliśmy się co do ceny, spisaliśmy umowę - wszystko w bardzo miłej i rodzinnej atmosferze. Przeszliśmy się jeszcze na spacer po podwórku. Zauważyłem 2 niekompletne składaki na stercie złomu, Pan właściciel pozwolił mi je zabrać, po chwili dodał, że ma dla mnie coś jeszcze. Z wielkim zaciekawieniem czekałem przy drzwiach domu. Pan Stanisław przyniósł stary magnetofon szpulowy UNITRA ZK 140. Byłem bardzo zadowolony z tego prezentu i czułem się jak we śnie.
Po zapakowaniu wszystkiego i jeszcze jednej chwili rozmowy, pożegnaliśmy się ze starymi właścicielami, machając serdecznie z samochodu na pożegnanie i ruszyliśmy w stronę domu. Droga powrotna była radosna, cała podróż pełna miłych wspomnień. Osoba mówiąca w radiu miała rację... Wszystko się udało.
Po powrocie do domu wypakowałem wszystkie rzeczy z samochodu, a z racji, że było późno, poszedłem zaraz spać.
Kolejnego dnia zrobiłem pierwsze dokładniejsze zdjęcia:
Jak widać, tłumik z jawki, czarne błotniki i skrócone siedzenie, od początku rzuca się w oczy. Niezbyt podobała mi się ta forma tuningu, dlatego odrazu wziąłem się za przykręcenie błotnika tak, jak należy.
Po wstępnym uzupełnieniu kilku braków i niedociągnięć, przyszedł czas na odpalenie.
Chwila na wysuszenie zapłonu, odnalezienie iskry i... Mamy to! Odpalił po około 20 latach leżenia w stodole. Z początku nie rwał się zbyt chętnie do jazdy - miał małe problemy w postaci padniętego kondensatora, czy umierającej cewki. Po chwili zabawy zaczął żyć w pełni swoich sił.
Z czasem przyszedł również czas na rejestrację tego "cuda"
Niestety, przerejestrowałem go na białe blachy, ale wprawne oko zauważy element historii na nowej rejestracji.
Podczas jazdy codziennej, nie sprawia większych problemów. Po odpaleniu zjadł tylko z 2 chinskie kondensatory, teraz chodzi wszystko w porządku. Poza kondensatorem, to raz zaczął łapać lewe powietrze na gaźniku, ale jak sami wiecie - przy naszych rometach takie problemy to nie problemy.
Na zakończenie, zostawiam jeszcze kilka zdjęć. W wątku będę aktualizował wszystko co będzie się działo z ogarem, czasem może wrzucę jakieś ładne zdjęcie.