Witajcie.
Jako, że zbyt często się tu nie udzielam tylko biernie przeglądam forum (wiąże się to poniekąd z obecnym brakiem jednośladu) to postanowiłem napisać chociaż w tym dziale. Wątek ma być głównie poświęcony mojemu obecnemu autu, jednakże z sentymentu wspomnę także o początkach...
Oczywiście jak każdy lub większość z was zaczynałem od jednośladów, potem po dłuższym braku pojazdu i zrobieniu prawka nadszedł czas na auto. Wybór był prosty. Auto miało być małe i tanie w utrzymaniu.
Tak oto 1.08.2014r. zakupiłem Corsę B 1.0 1997:
Zdjęcie przedstawia auto po roku od zakupu. A w tym czasie sporo się działo Po zakupie trzeba było poszpachlować maskę i wymienić błotnik oraz pomalować bo były dziury. Po tych zabiegach w listopadzie 2014 roku naprawione elementy znów trzeba było wymieniać (baba wymusiła pierwszeństwo).
Na następny dzień po oględzinach przez rzeczoznawce:
Potrzebowałem auta na szybko dlatego wygląd nie miał znaczenia, a liczył się czas. Kupiłem elementy, które były najbliżej i w miarę przystępnej cenie. Potem na spokojnie zamówiłem sobie elementy pod kolor bo cenowo wychodziło podobnie jak malowanie i w efekcie wyglądał jak powyżej (pierwsze zdjęcie).
Latem 2015r. zrobiłem blacharkę (wyspawany cały tył auta, podłoga i konserwacja). Zdjęciami już nie będę zanudzał z tych zabiegów.
No i tak jeździłem (oczywiście wymieniałem tam jakieś inne drobiazgi i nie tylko ale nie zmieniało to wizualki auta) do 29.10.2015r kiedy to koleś postanowił mi wymusić pierwszeństwo:
A tutaj link do filmiku z wypadku nagrany wideo rejestratorem.
Tak zakończył się pewien etap w moim życiu motoryzacyjnym a sentyment do pierwszego auta pozostanie na wieki. Czas na bohaterkę tego wątku
.
Po uzbieraniu odpowiednich funduszy i upływie prawie miesiąca jeżdżenia komunikacją miejską czas na kolejne auto. Zastanawiałem się między japońcem a niemcem no i jak tytuł wątku mówi padło znów na niemca. Przede wszystkim ze względu na tańszy koszt utrzymania. Bo o ile spalanie podobne to części do japońców trochę droższe.
No i tak dnia 22.11.2015r. zakupiłem Astrę G 1.4 16v 90km rok 1999.
Tutaj jeszcze zdjęcie zrobione przez poprzedniego właściciela:
A tu już u mnie po około 2 tygodniach:
Wizualnie do chwili obecnej nic się nie zmieniło.
Autem od 99r. do marca 2015r. jeździł jeden właściciel (starszy gościu), natomiast od marca do listopada auto było w posiadaniu wnuka pierwszego właściciela, od którego odkupiłem auto. Już w dniu zakupu mniej więcej wiedziałem co trzeba wymienić.
Więc po miesiącu nic nie robienia części zaczęły upominać się same o siebie. W przerwie pomiędzy świętami a sylwestrem trzeba było wymienić sprzęgło. Tarcza była oryginalna GM i w sumie to jej już prawie nie było natomiast docisk był już wymieniany na Valeo ale już zaczynał pękać.
W najbliższym czasie bo już za tydzień - dwa bierzemy się za rozrząd bo nie wiadomo kiedy był wymieniany. A na wiosnę trzeba przejrzeć blacharkę. Z grubsza widać, że zakonserwowany i prawdopodobnie po wymianie progów. Na pewno trzeba będzie zrobić wstawkę w tylnym nadkolu bo jest dziura no i reperaturka tylnego błotnika bo bąble wychodzą.
Z takich mniejszych i tańszych prac do zrobienia to łączniki stabilizatora bo skrzeczą na "policjantach" i dziurach. Oraz coś z tyłu puka ale to trzeba jeszcze zlokalizować co. No i odświeżenia lamp przednich bo wiadomo jak to plastikowe klosze... Tak jak widać auto ma brewki (zarówno z tyłu i z przodu), niestety są one namalowane na lampie. Nie lubię brewek, ale te wyglądają nawet w miarę. Tak więc to na razie tyle
. W miarę jakichkolwiek zmian będę starał się o tym pisać.