GR200 / Gienek - by Boszu
|
Autor |
Wiadomość |
raterro
Zapalony mechanik
Liczba postów: 955
Imię: Andrzej
Skąd: Okolice Łańcuta
Pojazd: Inny
|
RE: GR200 / Gienek - by Boszu
(26-03-2015 18:04:47)PawełBike napisał(a): Przedobrzyłeś i to dość mocno. Miałem 2 chinole więc nie mów że nie mam porównania. O tyle co w silniku przez 2k km co miałem padł cały napęd rozrusznika i zewnętrzne siemeringi to jakoś to chodziło, lecz się ździwisz jak od jazdy na kole zabraknie ci oleju w cylku w pewnym czasie. Rama i rury to największy minus i dobrze jakbys sobie to uświadomił. Osobiście od położenia na żwirku pogięło się zawieszenie które mogłem dowolnie prostować przy ścianie, o podóżkach nie wspominając. W twoim wypadku rama jest tylko prowadzona pod bakiem, i mimo to że ma jakieś wzmocnienia, przy stuncie a szczególnie początkach kupiłbym sobie komplet ochraniaczy na zęby, bo to jest kwestia czasu (i dwuramówki się łamały). o tyle co w routerze z plastikami większego problemu nie było (prócz błotnika który po ugięcviu amortyzatora skrzywiał się i tarł o koło, a może to wina wspaniałych chińskich zawieszeń?) to w torosie który u sąsiada ma obecnie ledwo powyżej 1400km 60% plastików jest połamanych przy jeździe kościelnej i a ni jednej gleby.
Wibracje większe niż w ogarze? Ogarem jazda byłą przyjemnością, chinolem jechałem trase ok 60 km/h. W 1 strone jechałem jako pasażer to myślałem że mi nogi zwiędnieją bo to była przegina, w 2 stronę wibracje porozwalały mi kable od świateł w przełącznikach. Najzwyczajniej za drogie by było wstawienie dobrych gum.
Jak już chcesz porównywać wygląd do polskich, to można go przyrównać do dantoma. Bo nic gorszego ( a nawet to ledwo) z fabryk nie wyjechało. O oleju może nie pomyślałeś, że w ogarze przynajmniej dzięki "wielkiej męce" dolewania oleju miałeś go cały czas podawany na tłok na kole?
Ogar 202 czy router czy zipp czy zumcio i inne badziewie to nadal to samo, i to są podrobione stylistycznie pojazdy polskie, niemieckie, itp. A tani tuning i zamienne części mówią chyba samo za siebie?
Nie ochraniam komarków, nie odradzam ludziom jeździć na co dzięń chinolami, ale nie wmawiaj ludziom, że to jest 7 cud świata, bo tak wcale nie jest. Może i jestem przestarzały, jeżdże obecnie simsonem, którym lepiej mi sie jeździ od chinola, ale wiem co miałem i co jest w tym słabym ogniwem. Dlatego do katowania w jakikolwiek sposób, nawet po polach nie polecam.
Dokładnie, kolega ma chinola, i po roku rzegocze jakby był dorzynany, a tylko siostra jego jeździ nim max 25 km dziennie z prędkością max 40 km/h czasem 50 km/h, a on ma simka, i od kąt wiem, to jeszcze nic nie robił poważniejszego, a chodzi jak strzała.
Mój AWO Simson Sport 1959r.
KTO MA AWO JEŹDZI KLAWO
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-03-2015 21:07:13 przez raterro.)
|
|
26-03-2015 21:06:31 |
|
|
Pompuś
Unregistered
|
RE: GR200 / Gienek - by Boszu
A gdzie tam pompek by w rozrząd zajrzał, jak on myślał, że to dwusów jest.
|
|
26-03-2015 21:14:23 |
|
5 użytkowników postawiło piwo Pompuś za ten post:5 użytkowników postawiło piwo Pompuś za ten post.
Amanssy (03-27-2015), axelbenq (03-26-2015), Latos (03-26-2015), Quake96 (03-26-2015), Taśma (03-26-2015)
|
Boszu
Bo na gumie, latać umie!
Liczba postów: 604
Imię: Jacek
Skąd: Kozłówek - Podkarpacie
Pojazd: Inny
|
RE: GR200 / Gienek - by Boszu
Za dużo by mi odpowiadać na każdy post z osobna, więc powiem ogólnie.
2,5k to wiem że mało, dla porównania... Wcześniej miałem Łosia na którym licznik dobił do 18 tyś kilometrów i silnik nadal chodził! Zmieniany był tylko cylinder i tłok. I gdybym ja się nie bawił, to nie zajechał bym nowej 72ccm po 2tyś (wszystko z powodu mojej głupoty i niewiedzy)
Idąc dalej... Ja dobiłem do 18 tyś kilometrów na liczniku! A gdy go kupiłem to linki od licznika nie było, a jeżdżony był przez młodzików którzy tłukli nim po polach.
Dałem za niego 650zł, dołożyłem 1000zł na nowe części (głównie ramy) i nie co przerobiłem go jak planowałem jeszcze przed zakupem. Ani razu na niego nie narzekałem że coś się zepsuło, jego rocznik to 2004 o ile dobrze pamiętam, tak że też już nie taki młodziutki! I patrząc na to jak był traktowany przez poprzedniego właściciela, to aż dziw że jeździł!
W tym przypadku jeżeli był by to np. Ogar 205 czy Ogar 200. To jestem 100% pewien że w lepszym stanie to by nie był...
Bo wiem co się działo z Ogarem 200 jak pojechałem nim w las, a co się dzieje jak pojadę GR200...
Ogar zawsze wymagał poprawek, a GR200 to umyć i można jechać dalej.
Co do ramy... Mówią że się łamią i pękają. A mam przypomnieć co się działo z nowymi Rometami które wyjeżdżały z fabryki? Nikt mi myślę nie powie, że nigdy nie widział złamanej ramy w romecie... Mimo iż zostały tylko te egzemplarze które przetrwały test czasu.
Mówi się że Chińczyki za 20-30 lat nie będą jeździć. Ale... Niby dlaczego miały by nie jeździć? Dostępność części jest jeszcze większa niż była w rometach, tak że te Chińczyki za 20-30 lat na pewno będą jeździć tak jak teraz jeżdżą romety...
Po za tym, ja nie patrze na aspekt tego czy za 20-30 lat to będzie jeździć, ja żyję tu i teraz! A to czy moje dzieci będą jeździć Komarem, Chińczykiem czy może już nie będą jeździć, bo za 20-30 lat może będą już latać albo się teleportować. To mnie w zasadzie nie interesuje.
I tak jak chyba pisałem. Porównanie między np. Ogarem 200 a GR200... To jeżeli miał bym wybierać, wybrał bym GR200.
Ogarem strach był wybrać się dalej niż 50 kilometrów od domu bez zapasu kluczy i kilku pewnych części.
Na GR200 wsiadam i jadę nie martwiąc się że coś padnie, bo wiem że mam wszystko zrobione i tam nic tak samo z siebie się nie rozleci. A chodź by nawet się rozleciało, to mając w portfelu 50zł, można kupić części w większości sklepów po drodze...
I na 7-8 tyś kilometrów które zrobiłem Chińczykami, na razie miałem tylko dwie awarie gdzieś w trasie. Pierwsza to przykręcenie zębatki rozrządu na dwóch a nie trzech śrubkach, w dodatku najwyraźniej za lekko. Bo się odkręciły i łańcuszek spadł. Rzecz zrobiona na miejscu, 2 śrubki od kolegów z pojazdów pożyczyłem i do domu wróciłem.
I druga usterka nie dawno, ale to wina nie Chińskiej, a Polskiej części. Bo z myślą że Polskie może będzie lepsze, założyłem fajkę od WSK/Rometa. Przez co wypadła po drodze sprężynka i musiałem użyć taśmy aby ją obsadzić.
Ktoś pisał że miał sąsiadów i sąsiadki i że się psuło co 20 kilometrów.
W tych Chińskich silnikach trzeba sprawdzać kilka podstawowych rzeczy!
Luz zaworowy (zawsze słychać jak zawory się tłuką)
Napięcie łańcuszka rozrządu, bo słabym elementem jest napinacz (luźny łańcuszek = przestawienie rozrządu = zatarcie)
Stan i ilość oleju... Jeżeli silnik nie jest zajechany i nie dostaje się paliwo lub nie przepala oleju i go nie ubywa. Jest git, bo bez oleju ten silnik daleko nie zajedzie!
Sprawdzanie raz na jakiś czas czy grzeje się cały silnik, czy tylko głowica. Bo spotkałem się z wadą fabryczną gdzie nie działała pompka oleju. Przez co olej nie był tłoczony na głowicę i poprzedni właściciel zatarł silnik, i ja po założeniu sprawnego zestawu przejechałem 10 kilometrów po czym silnik się przegrzał. Bo nie miał smarowania i chłodzenia.
Jeżeli sprawdzamy tych kilka rzeczy co jakiś czas, to mamy gwarancję bezawaryjnej jazdy.
Dodam jeszcze że są osoby z którymi pisałem na innym forum, i na tych silnikach bez żadnego remontu i wkładu (po za elementami wymienianymi przebiegowo) zrobili 40-50 tyś kilometrów.
Mówiąc w skrócie, jak dbasz... Tak masz!
A co do jeszcze smarowania cylindra, oleju nie zabraknie. Chyba że zacznę jeździć po 2-4 kilometry cały czas na gumie. No to jest wtedy szansa że silnik nie będzie dostawał odpowiedniej ilości oleju. Ale... Szansa że się zatrze są bardzo małe. Bo dla przykładu, 600-tki którymi się stuntuje są również 4-suwami. I jakoś się nie zacierają tak od razu.
I jak dla mnie porównanie Ogar 200 a GR200 to niebo a ziemia! I jedyne co mi się nie podoba, to elementy plastikowe... I dlatego też cieszę się że mam GR200, bo tutaj błotniki są metalowe i trwalsze, mimo iż są z naprawdę papierowej blachy zrobione.
W ostateczności, żaden problem je zmienić na trwalsze, chodź by od Ogara 200. Bo rozmiar itd. jest praktycznie ten sam.
A jeżeli od wibracji cię bolały nogi, to pewnie przełożenia wyglądały tak, że cały czas jechaliście na pełnych obrotach. Do tego silnik pewnie popuszczony przez co przenosił jeszcze większe wibracje.
Ja z kolegą z tyłu jakoś zrobiłem tyle kilometrów i tylko w momencie gdy na 3-cim biegu chciałem sprawdzić ile we dwie osoby poleci, to przy tych 72-75km/h (80km/h licznikowe) i pełnych obrotach mi powiedział że czuje niezłe wibracje. W przypadku gdzie jedzie się na niższych obrotach, wibracje z tyłu nie są odczuwalne. A podczas jazdy w jedną osobę tych wibracji jeszcze nigdy nie odczułem. Czy to w Łosiu, czy to w GR200, czy to na innych sprzętach tego typu u znajomych.
China is POWER!!!
|
|
26-03-2015 23:01:59 |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
|
|