Witajcie!
Jakiś miesiąc temu dostaję wiadomość od Wnusia z linkiem. Klikam.
Moim oczom ukazuje się ogłoszenie na OLX.
Wigry. Jedynka, niebieska. Stan - naciągane 4. Trzeba przy nim posiedzieć. Oryginalny lakier i zachowane w dobrym stanie naklejki. Cena? Jak na taki rower wręcz symboliczna, bo 50 złotych.
Pierwsza rzecz, którą robię - Piszę maila do sprzedawcy, że jeśli mi go wyśle, to oprócz proponowanej w ogłoszeniu ceny roweru i kosztów wysyłki dorzucam mu dwie dychy.
Wątpię, że się zgodzi, bo raczej ludziom nie chce się tachać takiego czegoś na pocztę.
No cóż, spróbować nie zaszkodzi.
Następnego dnia wchodzę na pocztę. Jest odpowiedź. Sprzedawca się zgadza.
Kilka dni później, po powrocie ze szkoły, przed drzwiami domu ujrzałem pokaźny karton. Rozpakowałem. Jest. Mam jedynkę.
Rocznik - Na zawiasie nie ma. Na główce też (W latach '73-'74 w Wigrach nabijano na główce ramy. Rok '75 w fabryce spędzono chyba na zastanawianiu się, gdzie je dać, bo większość egzemplarzy z tego roku nie ma ich w ogóle) Klasyka. Czyli '75. Dla pewności sprawdzam rok na piaście - '75. Mówiłem.
Poskładałem to szybko do kupy.
Wyglądało mniej więcej tak:
Zdjęcie robiłem na szybko telefonem, bardzo przepraszam Wasze oczy.
Pedały kwadratowe, z 10 lat młodsze od roweru. Lampka też parę lat młodsza. Dymano jest. Kabelek jest. Wprawdzie pociągnięty przez strasznie dziwne miejsca, opleciony wokół ramy kilka razy, zlepiany z trzech różnych, ale jest. Opony nieoryginalne. Obie niemal nieużywane. Stomil Antilope z '98 i Dębica z 2000. Ta pierwsza na pewno jeszcze mi się przyda.
Motylek sztycy nie z tego rocznika. Siodło jest, nawet oryginalne. Zasobnika podsiodłowego fabrycznie nie ma, bo jedynki posiadały zasobnik w ramie, o czym świadczy naklejka na niej, w prawdzie krzywo naklejona i obrócona o 90 stopni (Witamy w Romecie), ale kogo by to kiedyś obchodziło.
Szybkie pompowanie dętek (Trzymają powietrze!) i przejażdżka po mieście. Luzy wszędzie. Ostatnio takim wyluzowanym rowerem jeździłem, kiedy Wnusiowi Flaminga z Leżajska kupowałem.
Pojechałem nieutwardzoną, zapomnianą wręcz drogą w pola, z dala od miasta. Oparłem go o jedyne w okolicy drzewo i patrzyłem na niego.
Wtedy w głowie zrodził mi się na niego plan.
Wróciłem do domu. Wziąłem go na warsztat.
W czasie kilku dni rozłożyłem go na części pierwsze, ramę dokładnie wyczyściłem, wypolerowałem błotniki, wymieniłem tylną lampkę na oryginalną, zamontowałem także lampkę na przód i oryginalny odblask na tył. Skombinowałem biały kabelek i połączyłem nim lampki z dynamem. Wyczyściłem Cifem wszystkie plastiki. Wymieniłem motylki i kilka innych dupereli na oryginalne. Rower dostał także białą pompkę oraz fabrycznie nowe opony Stomil Antilope z piaskowym bokiem.
Obecnie prezentuje się tak:
Na razie tylko dwa zdjęcia. Niedługo, gdy tylko będzie słoneczna pogoda, porobię dokładne zdjęcia w jesiennej aurze.
Podoba się?