Pod koniec lutego tego roku, kupiłem tego Komara. Przedstawiłem go w temacie Kadeta. Trochę się od tego czasu zmienił, więc pora na jego własny wątek.
Pewnie mało kto pamięta, ale kupiłem go w kartonach, wyciągając ze strychu młodego tatusia, który po śmierci ojca postanowił się wyprowadzić i nie wiedział co zrobić z tym żelastwem ... żal mu było oddać na złom i kasy którą musiał płacić za OC. Jego malutkiemu synkowi (chyba pół letniemu) dziadek obiecał, że wyremontuje tego Komara. Niestety nie było mu dane. Dał ogłoszenie, no to telefon i pojechałem.
Na początku jak to wszystko zobaczyłem ... załamka ... ale coś mi podpowiedziało ... da się to przecież poskładać ... no nie?
Papier był na 1984 rok, brak tabliczki, ale numery nie klepane. No to jak na bazarze koni ... klepnięty i za 250 zł stałem się jego właścicielem, chyba 1974.
Czy dobrze zrobiłem .... ??? ... sami oceńcie
Zdjęcia po zakupie
Pierwsza identyfikacja części, czyszczenie, pasowanie
Moja konstrukcja ... podnóżki
Nowe mocowanie amortyzatorów
Pasowanie wahacza
Przednie zawieszenie ... przed
Po tych i innych naprawach i pasowaniach, w końcu pierwszy etap zakończony ... ocynkowanie
Drugi etap ... lakiernik i jego czarodziejski pistolecik
Kolor wiśnia, dobrany z oryginalnego 2320 ... pożyczyłem zbiornik na pół godziny
Elementy czarne ... pół mat
Trochę chromu ... jakże by inaczej
... półka i cała reszta
Nad tym kranikiem się zastanawiam ...
Własnoręcznie dorobione śruby skrzynek narzędziowych i osłon gaźnika
Zawieszenie tył i przód
Plastiki i gumy ... nowe i odnowione
Koła ... już na gotowo
Opony ... nówki ... STOMIL
Serduszko ...
Siedzenie ... oryginał ... teraz jak nówka ... z moim patentem
Zbiornik, kedra i naklejki
Trochę dużo wyszło tych fotek i całej relacji ... bo przez te kilka miesięcy nazbierało się tego. W sumie to wszystkie elementy mam już na gotowo ... tylko składać, ale to za jakiś czas ...............................................................................................
Komentarze mile widziane ... zapraszam
i dziękuję