A więc... miałem już swój temat, ale postanowiłem założyć nowy, bo praktycznie składam inny motorower z niektórych części ze starego.
Od początku, kupiłem pod koniec tamtego roku takiego ogarka 200:
Ogólnie napaliłem się strasznie, bo mi się podobał, ale mocno się śpieszyłem przy kupnie bo miałem w ten sam dzień obiad u przyszłych teściów- w skrócie: pojechałem, przejechałem się, załadowałem i wróciłem.
Silnik miał być po remoncie, nowy tłok, pierścienie, masa jakichś tam pierdół.
Jako że byłem kompletnie zielony nie wiedziałem że rama jest spawana, siedzi tam silnik inny niż w 200 i podczas jazdy coś nie grało- sprzedający powiedział że to kwestia regulacji, więc kupiłem.
Co dalej?
W domu przejechałem się ze dwa razy i ogólnie nie dało się go odpalić, więc poszukałem kontaktu do gościa który ogarnia takie sprzęty w mojej okolicy.
Zabrał toto, otworzył silnik i ukazał się nędzy, sodomii i rozpaczy: zamiast uszczelek napizgane silikonu na grubo, wszędzie wiszące farfocle, niektóre elementy poklejone poxipolem, zębatka na wałku zdawczym założona odwrotnie... padła decyzja: mały remont- nowy wał, uszczelki, simeringi, łożyska, kupiłem drugą skrzynie żeby wymienić zmielone elementy.
Miał też sprawdzić czy tłok i cylinder faktycznie były robione i stwierdził że jest wszystko z nimi ok (a jak było faktycznie- w dalszej części opowiadania).
Balabalba odebrałem, niby wszystko grało, ale nie działał kopniak (powiedział że musi się ułożyć) i trzeba było zapychać, po jakimś czasie znowu odmówił współpracy. Generalnie i w dużym skrócie mimo pierwszego wrażenia że się znał, ogólnie wyszła chu#nia i ogólnie nie chcę mieć z typem więcej do czynienia.
Znalazłem na forum kontakt do użytkownika "plusminus" i on ma teraz szanse wykazać się swoimi umiejętnościami mechanicznymi.
Zdiagnozował dużo niezgodności w sztuce składaniu silników, najciekawsze: cylinder po drugim szlifie, tłok nominał, czyli 1mm luzu miedzy nimi i to jeszcze chodziło, złe zdystansowana skrzynia.
W tym momencie miałem zamiar pociąć go na drobne i dać na złom, ale stwierdziłem że za małolata marzyłem o takim, i nie zrealizowałem tego, wiec zrobię go i będę go miał dla siebie i w przyszłości dla moich dzieci (jak będę je miał). Na pewno nie będzie sprzedany.
Silnik będzie złożony na tym wale, nowych łożyskach, uszczelniaczach, uszczelkach, cylinder będzie miał szlif i zrobione 50/4, będzie nowy oryginalny tłok i parę drobniejszych części.
Plusminus jakoś na dniach będzie kończył silnik i regulacja, i mam nadzieje że w końcu będzie tak jak być powinno, bo wydaje się kompetentną osobą.
Częśc o silniku zakończona.
Teraz o ramie... jak nie trudno zauważyć rama była przerobiona, i zamiast 223 siedzi tam inny silnik, nie jest to 023 jak pierwotnie zakładałem, tylko jego starszy odpowiednik 017. Ogólnie oprócz ramy motorower (nie licząc silnika) jest w naprawdę ładnym stanie, jest kupa nowych części, klamki gumy, opony, linki, siedzenie, i jakieś takie wszystkie pierdolniki.
Ale... zmieniam ramę i trudno będzie dobrać idealnie kolor, więc padła decyzja o zmianie koloru, jako że zawsze podobały mi się duże fiaty w kolorze kość słoniowej, padł wybór właśnie na taki kolor:
Rama będzie wypiaskowana i zabezpieczona antykorozyjnie i pomalowana w akryl przez gościa który zajmuje się min. renowacją starych motocykli. Aktualnie wszystkie elementy są w piaskowaniu, jakoś w środę je odbieram i zawożę do lakiernika.
Ogólnie będzie robiony na oryginał-malinę, będzie wymienione wszystko co mi się nie podoba, część gratów pójdzie do ocynkowania, część kupi się nowych, niewiem co zrobię z wydechem bo jest od motorynki, jest opcja obciąć mocowania na osłonę, wyszlifować i dać do ocynku, albo obciąć mocowania i owinąć taśma termoizolacyjną od silnika aż po końcówkę, coś w ten deseń, tylko że cały.
Trochę się rozpisałem to teraz parę fotek:
Pacjent bez silnika.
Nowe elementy (jedna rama na kibel, bo miała spawaną główkę ramy)
Rozszabrowany:
Z przyłożoną nową ramą:
Tam jakieś graty:
I wszystko obrane i przygotowane do piaskowania.
Będę aktualizował na bieżąco, pozdro.