Dawno mnie tu nie było,to troszkę pokopie.
Wreszcie od 2 tyg zebrałem się na napisanie Up-a.
Od ostatniego apdejta troszkę się działo z chartem.Znalazłem robotę i wszystkie zarobki przeznaczam na jakieś pierdoły i klamoty.
Zacznijmy od cześci- W pewien ładny,słoneczny dzionek dostałem paczkę z motonetu(kurier 11 dni szedł
)(Wszystko oprócz tej nóżki,która jest o kant d*** rozbić)
Klameczki założyłem,linke zakręciłem i liczniczek ożył.Postanowiłem zmienić podarty pokrowiec.Spodziewałem się na blaszy dużo rdzy(wada chartów) i po rozebraniu siedzenia się nie zawiodłem,że tak powiem
Bez namysłu zabrałem "Bosch-ke" z garażu i zabrałem się za szlifowanie
Następnie prowizorycznie "zaćapciałem" to minią i zamalowałem dobrym sprayem:
(TAK WIEM PROWIZORKA TOTALNA,ale wolałem zrobić taki myk-myk-myk i poprawić tam za jakiś czas,niż kupować nową blachę
)
Później załozyłem sobie pokrowiec,który musze jeszcze naciągnąć:
Po skończonej pracy wyglądało to mniej więcej tak-
Niedługo później doszła osłonka licznika od Stacha2011 wyrwana za groszę-
Te dziury co jakiś Zdzisiek wiercił tak szczerze mi nawet nie przeszkadzają
.
Mijały kolejne dni czekania na kolejne graty,W końcu doczekałem gaźnika-
Pierwsza reakcja-Co za "mechaniok" zabił ten bolczyk co trzyma sprężyne przysłonki rozruchowej ?!
Rozciąłem ten drut,wyciągłem przysłonkę i przełożyłem do mojego,założyłem zaworek i próbujemy palić-kicha,zacina się zaworek
Przełożyłem spowrotem zaworek,bez ssania) i próbuje palić-zaskoczył,ale ciągle go zalewa.Po kilku nie udanych próbach wyregulowania gaźnika,postanowiłem zobaczyć stan oringów pod rozpylaczem.Dzięki pomocy
STQC rozłożyłem rozpylacz a tu kolejny ZONK-jest tylko 1 oring i jedna miseczka(co już zauważyłem wcześniej).Przełożyłem z mojego starego 14mc wszystkie brakujące uszczelnienia i odpalam-od 1 freza radośnie zagadał.Ustawiłem go i pojechałem się przejechać.Tak dawno nie jeździłem,że musiałem sprawdzić jak idzie-na asfalcie 2 razy szafa zamknięta
Wróciłem spokojnie do domu,było ok.Po 2 h nie wytrzymałem i znowu musiałem się przejechać
.
Wracając z przejażdzki zdziwiła mnie głośna praca charta.Zatrzymałem się,zgasilem i patrze pod bak-odkręciło się kolanko
.Powoli dojechałem do domu 10-20 km/h na wolnych obrotach (wiem nie było to korzystne dla Rometa,ale jakoś nie chciałem ryzykować udaru słonecznego pchając go w 37* Celsjusza.
Tak więc muszę teraz kupić jedną szpilkę i uszczelkę i znowu w drogę
Specjalnie dla
STQC zdjęcia tego gruchota
Jeśli komuś chciało się przeczytać te wypociny to gratuluje