Komar 2320 '70 - ''Klak''
|
Autor |
Wiadomość |
romek
019 rzondzi
Liczba postów: 2,215
Imię: Marcin
Skąd: NOS
Pojazd: Romet Komar
|
Komar 2320 '70 - ''Klak''
Zdaje się że kiedyś chyba przedstawiałem swoją całą ''kolekcję''. Tym razem jednak, jako że chyba zostanę na tym forum na dłużej założę o tym mopedzie oddzielny temat.
Komar. Model 2320. Z taśm produkcyjnych ZZR zszedł 15.10.1970, skąd trafił do kartuskiego ''Motozbytu'' skąd 18.04.1971 wykupił go pan Jurek. Pan Jurek jako człowiek praktyczny, zawzięty i obeznany w mechanice (pracownik stoczni w Gdyni) celowo poszukiwał tego modelu. Chodziło o mocniejszy bagażnik i pedały, co było umotywowane chęcią dalszych podróży motorowerem. Dlatego za motorowerem zawędrował aż do Kartuz (pewnie każdy wie, że w 1971 ''sztywniak'' mimo że dalej produkowany to już schodził z asortymentu). Za pojazd zapłacił ówczesne 4750 zł. Zanim dojechał do Gdyni, wymienił po drodze świecę zapłonową. Przez nastepne lata pojazd służył zarówno do krótkich, jak i dłuższych tras, takich jak np. pokonana bezawaryjnie w obie strony w 1972 trasa Gdynia - Piotrków Tryb. - Tłuczań czyli ponad 600 km w jedną stronę (!) Przez ręce pana Jurka przwinęło się w międzyczasie kilka motorowerów jak np. Jawki czy Ogar 205, mimo to nadal Komar był w użyciu. W 1984 pan Jurek przeniósł się do Ostródy. I jakoś w 2006 spotkałem pana Jurka na Komarze. Wówczas porozmawialiśmy, nie zostawiliśmy sobie jednak żadnych danych kontaktowych. A ja ciągle chorowałem na tego Komara... i szczęśliwym trafem w 2007 udało mi się spotkać Komara na ulicy. Wówczas poszedłem do miejsca gdzie pan Jurek trzymał Komara, po jakiejś godzince doczekałem sie powrotu. Okazało się że Komar był testowany przed mającą się odbyć nazajutrz trasą do Bydgoszczy (170 km), jednak pękł korpus rączki biegów i pan Jurek z żalem stwierdził że chyba jednak trzeba będzie jechać samochodem... Akurat się złożyło że u siebie na złomie miałem takie coś, co też dałem panu Jurkowi. Pan Jurek podziękował, jednak uznał że może faktycznie tak daleka trasa na tym bądź co bądź wysłużonym Komarze może być niebezpieczna i pojechał samochodem... W tej rozmowie od słowa do słowa zeszliśmy do tematu sprzedaży Komara. Pan Jurek widząc że mi zależy i zadbam o ten motorek zgodził się sprzedać mi go za 300 złotych (co już wtedy było okazją za pojazd w pełni sprawny, z kompletem dokumentów w tym jeszcze z fabryki i do tego wór nowych części made by Predom-Dezamet). Kwotę uzbierałem i tak, 15.12.2007 stałem się właścicielem Komara. Pamiętam swoje pierwsze kroki (wcześniej dosiadałem motorynkę i miałem trudności z np. odpaleniem silnika pedałami czy też wrzucieniem 1 biegu - przez pierwsze dni nie korzystałem w ogóle z tego biegu). Niemało klopotów przysporzył mi też dorobiony na kierownicy przełącznik do gaszenia silnika (z uwagi na obowiązek jazdy na światłach 24h/dobę pan Jurek wyprowadził kable od gaszenia na zewnątrz, a stacyjkę miał na stałe w pozycji włączonych świateł) . Po prostu się denerwowałem czemu nie mogę go odpalić, a to ten przełącznik był w pozycji silnika zgaszonego...
Minęło parę miesięcy. Komarem jeździłem po polach i innych takich. Jednak wygląda na to że trzeba zrobić to, co planowałem. Pomalować go. I tak, na wiosnę 2008 Komara rozebrałem co do śrubki, z ojcem zeskrobaliśmy farbę i kolega mi go polakierował. Niestety, z racji cięcia kosztów remont był wykonany tym co było pod ręką i tak mój borodowy to tak naprawdę ten kolor w ''perle'' i z palety tego samochodu
Jednak ''cięcie kosztów'' nie oznaczało bron boże robienia na odpierdziel! Kolega przygotowując się do zlecenia (za które dałem naprawdę psie pieniądze) zaopatrzył się w nowy kompresor, pistolet, a nawet kombinezony lakiernicze... Wszystko zgodnie ze sztuką, żadnych zacieków, purchli, rdzy, zamalowanego piasku! Lakier byłby do dziś bardzo ładny, gdyby nie mój brak dbałości i poobijanie całego W pomalowaną ramę wstawiłem jednak nietykany (nawet nie wyczyszczony) silnik, brudne, sfatygowane koła... Ale jeździł Był już zarejestrowany na białe tablice z gwiazdkami (o perypetiach z uzyskaniem tychże nie będę wspominał bo to ręce opadają, mimo tego że pojazd wcześniej był cały czas zarejestrowany i ubezpieczany). Ja sobie zrobiłem kartę motorowerową i jeździłem.. Ale już wtedy Komar zaczął walić permanentne fochy. Ciągłe problemy z elektryką, do tego rozciągnięty łańcuch ciągle spadał, aż w końcu powazniejsze - pęknięta oś pedałowa, odkręcony w czasie jazdy kosz sprzęgła, az do momentu gdy wcięcie kilna na wale wyrobiło się tak, że nie można było już go odpalić i rżnął kliny jak gospodarz kury, wał został wymieniony na używany, odubowa pochodzi z silnika typu 025 teraz jednak jakoś od 2010 zyli od tego czasu nie mogę go odpalić, nie wiem, szczerze nie mam już sił ani pieniędzy na walkę z tym. Czasem pójdę, coś zrobię, nawet zdarzy się że odpali ale przerywa i nie ma mocy kompletnie, muszę podłubać przy iskrowniku... Może kiedyś. Póki co Komar stoi u mnie w garażu i czeka na lepsze czasy.
Tak wyglądał gdy go kupiłem:
Takie coś dostałem do niego:
A tak wyglądał rok temu (świeższych zdjęć nie mam, zreszta dużo sie nie zmienił)
To czarne to następca Komara który (nie)stety został zniszczony w wypadku.
[img]https://lh5.googleusercontent.com/--9V8Xpyfo1w/T4YIAQFFyPI/AAAAAAAAAl8/xiEelRggpjI/s640/IMG_4521.jpg[/mg]
Ciekawostka Znajdź Komara
http://www.youtube.com/watch?v=HeTDBWlupSI
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-07-2013 12:49:31 przez romek.)
|
|
13-07-2013 12:48:45 |
|
1 osoba postawiła piwo romek za ten post:1 osoba postawiła piwo romek za ten post.
jacomoto (08-06-2022)
|
romek
019 rzondzi
Liczba postów: 2,215
Imię: Marcin
Skąd: NOS
Pojazd: Romet Komar
|
RE: Komar 2320 '70 - ''Klak''
Byłem, przejrzałem. Po zdjęciu magneta i zapłonu przyjrzałem się dokładnie przerywaczowi. Nie styka dobrze, cała powierzchnią, ponadto krzywka na młoteczku już trochę starta. Wygląda na to że mamy winowajcę... Próbowałem coś znaleźć w szafie z częściami, niestety mam same używane (tu ciekawe znalezisko, nowy zestaw naprawczy (dwie miseczki, kulki, nakrętka i nakrętka na wierzch) do główki ramy z czasów PRL który kiedys kupiłem od kolegi za 10 zł - w gąszczu innych moich ciekawych części zaginał Ale wracając do tematu, wygrzebałem kilka starych przerywaczy i niestety żaden nie był lepszy od mojego. Trzeba będzie zanabyć i może się uda A nawet jak go zrobię to i tak będzie ciężko jeździć po drogach bo on nie ma przeglądu i nawet nie próbuję do niego podchodzić (krzywe koło przednie, spękane stare opony, brak hamulca z przodu), to wszystko da się zrobić ale trzeba kasy A nowych, nieużywanych Stomilów z 1987 mi szkoda montować
Taka licha fotka z dzisiejszego mechanikowania
|
|
15-07-2013 22:08:04 |
|
|
romek
019 rzondzi
Liczba postów: 2,215
Imię: Marcin
Skąd: NOS
Pojazd: Romet Komar
|
RE: Komar 2320 '70 - ''Klak''
Powyższe zdjęcia zostały wykonane z przeznaczeniem do ogłoszenia o sprzedaży motoroweru....
Przerywacz wymieniłem, wymieniłem magneto które tarło, ustawiłem przerwe - o, chodzi! Chodzi, czasem przerywa ale da się jeździć. Euforia była ogromna - mimo braku świateł i hamulców wczoraj o godz. 21 wybrałem się nim na przejażdżke Ale dziś rano postanowiłem założyć cewki świetlne i zrobić coś z tym przerywaczem. Założyłem je, chcę odpalić.. raz..dwa..trzy..przelanie...cztery... zapalił. Ale przerywa jeszcze gorzej (a świateł i tak nie ma), w ogóle nie da się na nim jeździć. Chcę ustawić przerwę - no i jest taki mały problem...
Przerywacz (nowy, Zelmota) otwiera się tylko w skrajnym jego położeniu. Tu przerwa jednak jest za duża, a przestawię odrobinę - już dupa. I tak, załamany faktem iż nic kompletnie mi przy nim nie wychodzi, wziąłem szmatki, szczotkę, pościerałem kurze i wybrałem się zrobić zdjęcia...
Wyceniłbym go na ok. 1350 zł - myśle iż jest warty, ponieważ posiada papiery, kwity z fabryki a także dorzuciłbym dużo cennych części. Za te pieniądze miałem już upatrzonego malucha.
Jednakoż gdy spojrzałem na zdjęcia, troche mi się go zrobiło szkoda, w sumie fajny klasyk, z historią a poza tym... za dużo w niego włożyłem. Myślę iż dam mu jeszcze szansę do wiosny, może się znajdzie ktoś bardziej kumaty ode mnie kto go odpali na dobre...
Ale jeśli za te pieniądze jest ktoś chętny to może zmienię zdanie?
|
|
15-09-2013 21:26:43 |
|
|
romek
019 rzondzi
Liczba postów: 2,215
Imię: Marcin
Skąd: NOS
Pojazd: Romet Komar
|
RE: Komar 2320 '70 - ''Klak''
Jakiś czas temu Komara wystawiłem na sprzedaż za cenę trochę wyższą niż ustaliłem wcześniej - 1950 zł. Jednak, gdy ogłoszenie zobaczył mój znajomy, powiedział że jak będzie w Polsce to mi go poskłada od nowa - bylebym tylko nie sprzedawał bo szkoda. Musiałem tylko kupić uszczelki, łożyska i simmery. I tak, wczoraj kupiłem części (70 zł), wymontowałem silnik i mu zawiozłem. Mój znajomy to mechanik naprawdę pierwszej klasy. Wyremontował kilka motorynek, motocykli a jego perłą jest piękna czarna SHL Gazela na której miałem okazje się wczoraj przejechać Miałem nadzieję że na dniach będę mógł pojeździć Komarkiem. Niestety, prawda okazała się niewesoła. W silniku owszem, były nowe łożyska natomiast simerringi stare, z jednego nawet spadła sprężynka. W silniku było pełno silikonu który pozajmował nawet kanały w cylindrze. Jednak, ostatecznie silnik nie został i nie zostanie póki co wyremontowany. Z początku miałem oryginalne kartery oddać do spawania (był pękniety tam gdzie wychodzi ośka pedałów), jednak cena 50 zł mnie odstraszyła, tak więc postanowiłem że zostawimy te co są, od 025. To był zły wybór, mianowicie okazało się że gniazda łożysk są tak już wyrobione że nie ma szans aby to odpalić. Reasumując, muszę wybulić 50 zł na spawanie karterów. Do tego dobrze by było wymienić cylinder, na szczęście mam drugi, tylko do szlifu. To kolejny koszt. Poza tym nie wiem czy coś uklei z tych cewek zapłonowych, i znowu z 60 żł na zelmotowską. I weź tu człowieku odłóż na samochód, kobietę i mieszkanie. Chęć zaoszczędzenia kosztem oryginalności odbiła się na tym że tylko straciłem czas i pieniądze. Nie mam już pojęcia czy to wszystko ma sens.
|
|
06-03-2014 22:03:27 |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
|
|