Niech ta historia będzie przestrogą dla innych, żeby nie kupować niczego pod wpływem emocji. Nieważne czy roweru, motocykla czy samochodu.
Otóż mam dwóch szwagrów którzy trudnią się rowerami, jeden hobbystycznie je naprawia, drugi nimi handluje. Ostatnio byłem u tego drugiego, i przechodząc się po gospodarstwie zauważyłem coś w charakterystycznym kolorze w stercie złomu. Okazało się że jest to piękna (tak mi się wydawało) Gazela (niestety nie SHL tylko rower taki

). Nie szukałem roweru, ale pomyślałem że się przyda, może trochę schudnę hehe. Dodam że w zasadzie to nie mam pojęcia o rowerach. Oczywiście zauważyłem przede wszystkim oryginalny lakier, oryginalne naklejki, oryginalne oświetlenie, oryginalną manetkę przerzutki, oryginalną przerzutkę Favorit, oryginalną narzędziówkę. Nie zauważyłem za to w jakim stanie jest ten rower

Pytam się szwagra ile chcesz za to, on mówi że przecież to złom, ja mówię jaki złom piękny rower piekny stan zachowania. Mówi ,,noo nie wiem z 30 zł'', potem w ogóle chciał mi go darmo oddać, ale ja wcinsąłem mu stówę, oczarowany detalami roweru. Od razu zawiozłem go do tego drugiego szwagra myślac że wystarczy przesmarować, coś podregulować i za max 200 zł będę miał piękny klasyczny rower.
Okazało się że wyszły na przykład takie kwiatki:
Czy też wyrobione miejsce klina w supporcie. No cóż. Felgi szukałem, nie znalazłem ani na forum, ani na portalach. Została chamsko pospawana od środka, support został naprawiony przez nadspawanie i zeszlifowanie, ale też nie wyszło za dobrze bo pedały nie są do końca symetrycznie choć nie przeszkadza to o dziwo.
Szwagier wymienił łańcuch, linki, klocki, dodatkowo stwierdził że przerzutka tylna nie nadaje się już i wymienił na taką jak na zdjęciu poniżej. Serwis kosztował mnie 300 zł łącznie. W tym momencie dotarło do mnie, że wydałem już 400 zł a nadal nie mam sprawnego roweru. Koła są krzywe, nie da się jechać bez trzymanki, a łańcuch przeskakuje zwłaszcza na 4 i 5 (wydaje mi się że po odebraniu od szwagra było ok, potem zdejmowałem koło do spawania może coś źle zrobiłem). Zauważyłem że zębatka tylna jest luźna, nie wiem jak to się dokręca. Narzędziówka która tak mocno się zajarałem jest uszkodzona. Nakrętka sztycy ma gwint na wykończeniu. Tylna opona nie ma bieznika, nie wiem czy to slik czy jest już tak zajechana. Ogólnie mimo władowania kasy rower to nadal śmieć który wymaga jeszcze nakładu kilku stówek. Na razie rzuciłem go w kąt, jazda na nim jest możliwa ale nie jest przyjemna. Należałoby jeszcze zrobić coś z tym przeskakwianiem łańcucha (może ktoś coś podpowie, może być to wina luźnej zębatki?), wycentrować przednie koło, zmienić tylna opone. Ogarnięcie wizuwalne to druga sprawa. Bardzo żałuję tego zakupu. A może inaczej. Oczywiście że było warto uratować ten rower od złomu. Ale zamiast się napalać, mogłem dać tyle ile szwagier chciał (30 zł lub darmo), przywieźć do domu, popatrzeć co jest do zrobienia i postawić w kąt garażu. Bo teraz kosztował mnie 400 zł i efekt jest taki sam - rower nie nadaje się do jazdy.
Dam może kilka zdjęć tego obrazu nieszcześcia i rozpaczy. Pojedynczo nie będę wrzucał, link do albumu google. Jako że na forum jest trochę rowerowców liczę że ktoś coś napisze.
https://photos.app.goo.gl/Jk2Vr5nq4M8tqWU47