Historia mojego czwartego roweru jest taka...
Sąsiadka mieszkająca obok za wypłatę z pracy kupiła sokowirówkę razem z rowerem na raty.
Dobra okazja, dobra oferta, rower kupiony, sokowirówka kupiona.
Sąsiadka jeździła nim do roboty, i na wieś na ogródek.
Pokonywał nie mało kilometrów i codziennie był użytkowany.
Pewnego razu sąsiadka jak jechała sobie z motyczką do domu to rozwaliła motyczką lampę przednią.
Przy osłonce są dorobione jakieś blaszki bo kiedyś pękła ale to nie przeszkadza ani tego nie widać.
Lampka tylna jest z 1992 roku a rower z 1994 więc nie wiem czy oryginalna, oryginalna mogła się stłuc a ta obecnie co jest mogła zostać dołożona z innego roweru.
Cena tego roweru to zaproszenie sąsiadki na moje wesele
Sąsiad powycierał napompował, jeśli mi się podoba to mam brać.
Odjechałem z uśmiechem na nim do domu.
Jedyne co przy nim zrobiłem to: ogarnięcie kabli i elektryki, przesmarowanie kół i łożysk w korbie, dołożenie przedniej lampki, dołożenie oryginalnej pompeczki z Człuchowa i dołożenie mojego ulubionego elementu czyli narzędziówki uwaga przy bagażniku a nie przy siodełku.
Oto jak wyglądał po wyciągnięciu spod dywanów z piwnicy mojej sąsiadki:
http://foto-hosting.pl/img/66/93/43/6693...50e8b.jpeg
A teraz 100% oryginał po moich pieszczotach
:
http://foto-hosting.pl/img/64/f0/59/64f0...b54ae.jpeg
http://foto-hosting.pl/img/9e/4f/4e/9e4f...6e496.jpeg