Szukałem czy nikt już takiego ustrojstwa nie zrobił, ale nic nie znalazłem, więc warto opisać.
Po krótkiej walce z siekierą zdecydowałem się na elektryczną piłę łańcuchową. Polecam, świetna rzecz. Ale, że mam tylko dwie ręce to cięcie płyt i desek do najwygodniejszych nie należy, no i bałagan się robi okropny. Wszelkie kombinacje i podstawki zbyt bezpieczne nie były.
Powstało więc to:
Powiem tak: niebo a ziemia. Szybko, sprawnie i czysto. Sama przyjemność. Wióry po cięciu lądują w szafce po stronie łańcucha, wystarczy wybrać do worka.
Całość jednak wymagała dopracowania. Szafka, oryginalnie wisząca, była niestabilna. Silnik uruchamiany przełącznikiem na stałe nie był, że tak to ujmę, zbyt bezpiecznym rozwiązaniem.
Ponadto zapomniałem o tym, że silnik jest chłodzony powietrzem. Zamknięcie w szafce bez otworów raczej by mu nie służyło. Ale bardziej zaskoczyło mnie to, że po przecięciu deski dostałem wiórami w twarz. To było jedyne ujście powietrza...
Zachęcony ergonomią pracy wziąłem się za drugą wersję. Przy okazji postanowiłem wykorzystać powietrze chłodzące silnik, które wiało dość mocno. Oto ona:
Wlot powietrza do silnika zaślepiony, teraz wychodzi stamtad rura do filtru cyklonowego zrobionego z wiaderka i doniczek. Dalej pod stół obok prowadnicy, skąd zasysa powietrze. Muszę jeszcze stworzyć jakiś prosty filtr powietrza pomiędzy filtr cyklonowy a silnik, żeby zabezpieczyć go przed nadmiarem wiórów. Oryginalne rozwiązanie nie filtrowało powietrza wcale, drobny pył leciał do środka bez problemów, zastosuję więc tylko drobną siateczkę i zobaczymy.
Jako zabezpieczenie jest włącznik nożny uruchamiający silnik. Podłączony przez przekaźnik, bo miałem akurat taki, który działał odwrotnie niż chciałem. Fajnie byłoby dorobić jeszcze osłonę na łańcuch od góry. Jest tam otwór, ale tylko jeden i mam lekkie obawy przed nawierceniem drugiego bezpośrednio w prowadnicy. Wtedy całość byłaby już bezpieczna jak tylko się da, zobaczymy.
Wyszedł stabilny, ciężki i nieporęczny klamot. Teoretycznie powinno świetnie zadziałać, a jak będzie - zobaczymy. Po kilku popołudniach walki skończyłem wczoraj późnym wieczorem i już dałem sobie spokój z testowaniem.
Zdjęcia robiłem tak, jak stoi ustrojstwo - w pionie. Być może dlatego same się "wypoziomowały".