Najwyższa pora zakończyć ten mini-serial, także zapraszam na ostatnią część wycieczki + małe podsumowanie!
Kolejna
Dekawka -
SHL M04
Suchedniowska Huta Ludwików przed wybuchem II Wojny Światowej również wytwarzała
motocykle bez prawa jazdy, bowiem prawo pochodzące z II RP uważało pojazdy z jednostkami o pojemności do 100 cm3 za
rowery z silnikami pomocniczymi. I trudno się temu dziwić, bo te silniczki generowały moce rzędu 2KM. Taki właśnie motorek, lecz tym razem nie wszędobylski Sachs, a
brytyjski Villiers zabudowany był w przedwojennych SHL. Po 45. roku firma ta poszła jednak "romansować" z Janečkiem i Wandererem, a do
eshaelki, a raczej odnalezionych w 47. roku pozostałych po "setce" części, dołożono silnik z Sokoła 125 i składano to dla odmiany w Warszawie.
Kieleczczanką jest już jednak model M04, który ostatecznie "zabił" Sokoły, ale nie było sensu produkować dwóch, niemalże identycznych motocykli... Podobnie jak to było w przypadku
Forda T,
emzeroczwórkę można było kupić w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że był to czarny. Chciałbym taką mieć - póki co mam jednak same koła, dlatego uraczę Was zdjęciem egzemplarza z zajezdni:
Jeszcze zanim przejdę do
grande finalle - jedno zdjęcie, słowa dwa - nie o motocyklach.
Polonez 3D jest głównym bohaterem tego obrazka, ale to właśnie wagon #610, czyli taki sam jak #606 ze zdjęcia "zbudowałem" w podstawówce jeszcze... w
3d właśnie. Pliki jednak się nie zachowały, a szkoda - zachowały się za to dwa wagony
Konstal 102Na, bo o tym typie mowa, należące obecnie do MTiK. Można z resztą powiedzieć, że
powróciły na stare śmieci, bo od lat 90. do końca funkcjonowania
Zajezdni Niemierzyn wozy te stacjonowały właśnie tutaj.
Wyprodukowano je na początku lat 70. w Chorzowie i eksploatowano je liniowo (w Szczecinie, bo we Wrocławiu czy Poznaniu jeszcze dłużej)
do 2007 roku, choć ostatnie ich lata spędzone na
naszych torowiskach (przeważnie stojąc w oczekiwaniu na holownik) sprawiły, że Szczecinianie je znienawidzili. W ostatnich miesiącach eksploatacji nie było dnia bez
ściągania stodwójki, oczywiście po wcześniejszym przyblokowaniu tej części miasta, w której delikwent postanowić zdefektować...
Ale trzeba przyznać, że nie miały wcale lekkiego życia, bo choć to składy przegubowe, to właśnie "u nas" szaleni naukowcy z ówczesnego
WPKM-u postanowili łączyć je jeszcze w składy - tzw.
jazda w trakcji ukrotnionej - pamiętam jeszcze takie obrazki, szczególnie na
Wszstkich Świętych, do obsługi linii cmentarnych. W końcu jednak zaprzestano tej praktyki, bo było to już zwyczajnie niebezpieczne - ze względu na fatalny stan techniczny
stodwójek.
Niemniej jednak miasto chyba jeszcze do końca im nie wybaczyło, bo stojący w hali dawnej zajezdni wóz #606 jest najbardziej "po macoszemu" potraktowanym tramwajem - ulepiony z co najmniej trzech wozów, odmalowany w barwy WPKM-u, ale nie przywrócono mu jednego reflektora (zniknęły za to gniazda do jazdy ukrotnionej), jaki oryginalnie ten typ posiadał, a wnętrze pozostawiono takie, jak przyjechało po modernizacji w Krakowie w latach 90. Jest to też
jedyny tramwaj z tego szacownego grona, który nie jeździ... Tzn. teoretycznie jest w stanie się potoczyć, ale "lepiej nie". Może kiedyś...
Za to jeżeli ktoś mimo wszystko chce wsiąść do tego historycznego wagonu, to może to zrobić wirtualnie, o tutaj:
http://muzeumtechniki.eu/panoramy_app/tr...index.html
Na koniec zostawiłem coś naprawdę fajnego, gratka (ale i przedmiot sporów) dla większości kolekcjonerów.
Polski Harley - czyli
Sokół 1000
Centralne Warsztaty Samochodowe zostały powołane przez
Ministerstwo Spraw Wojskowych w 1918 roku i należy pamiętać, że ich początki były bardzo ciężkie. 10 lat później pierwszy motocykl CWS o oznaczeniu
M 55 również nie miał łatwo. Sprawy nie ułatwiał też fakt, że wojsko zażądało motocykla wręcz topornego, odpornego na ciężkie warunki, ale poniekąd też na jakiekolwiek innowacyjne rozwiązania. Przede wszystkim miał on być więc
idiotoodporny.
Jednak
pięćdziesiątka-piątka przeciwnie - okazała się być wysoce awaryjnym motocyklem. Skalę problemu obrazuje dobrze ta historia:
Cytat:Z całej partii produkcyjnej 10 sztuk trafiło do Poczty Polskiej. Niby niewiele, jednak to właśnie te egzemplarze stały się przyczyną spektakularnej wpadki, do dzisiaj pamiętanej tej zacnej polskiej marce. Kiedy inż. Konstanty Rogoziński, wówczas kierownik techniczny taboru motocyklowego Poczty Polskiej, mając dosyć opieszałości zakładów w realizacji reklamacji na ciągle psujące się motocykle, związał liną 8 uszkodzonych motocykli CWS M55 i spektakularnie krążąc po Warszawie zaciągnął je za jednym Harleyem-Davidsonem do warsztatów naprawczych na Pragę. Wstyd był ogromny, a pamięć o tym wydarzeniu trwa do dzisiaj. Tyle tylko, że musimy pamiętać, iż te psujące się maszyny to nie były legendarne Sokoły 1000 (CWS M 111), ale ich niedoskonali przodkowie. Nie wiadomo ile egzemplarzy CWSa M 55 dotrwało do dzisiejszych czasów – nam znany jest tylko jeden egzemplarz, który niekiedy zaszczyca swoja obecnością wybrane imprezy weterańskie.
Świat Motocykli,
ZASŁUŻENIE LEGENDARNY? HISTORIA POLSKIEGO MOTOCYKLA: CWS M111 SOKÓŁ 1000! (fragment)
02/20
Rozpoczęto więc prace nad poprawioną wersją, niemniej klient - czyli wojsko - wciąż płacił, a więc i wymagał. Przykładem takich "odgórnych" decyzji niech będzie
manetka gazu, którą w modelu M 111 rozkazano umieścić po lewej stronie. W oficjalnym liście, jaki wojsko wystosowało do konstruktorów argumentowano to wygodniejszym dostępem dla żołnierza-motocyklisty, w konieczności przeprowadzania (ciężkiego przecież) motocykla z wózkiem bocznym (ten był po prawej stronie) w trudnym terenie z pomocą silnika, lecz temat manetki był też kilka tygodni wcześniej powodem sprzeczki przedstawiciela władz wojskowych z konstruktorem, podczas której inżynier widocznie nadepnął pułkownikowi na odcisk, stwierdzając, że to on ma większe doświadczenie w kwestii budowy motocykli, obstając przy umiejscowieniu manetki po prawej stronie. Konstruktor w osobie
Zygmunta Okołówa miał wówczas usłyszeć od pułkownika Kossakowskiego jakże wymowne:
zobaczymy...
Dość już może gadania, zatem
zwiedzać - nie spać! Ja zdjęć
tysiąca nie robiłem, bo MTiK pozwala nam go obejrzeć z każdej strony, wystarczy odwiedzić ten link:
http://muzeumtechniki.eu/panoramy_app/mo...index.html
Już nie CWS - czyli Sokół "do cywila"
O ile
CWS M 111 (nie do końca wiadomo skąd wzięło się to oznaczenie) był od początku konstruowany na potrzeby wojska, o tyle bardziej już "cywilizowany"
P.Z.Inż. Sokół 600 RT M 211 - wprost przeciwnie - był maszyną z założenia "komercyjną". To właśnie
sześćsetka wprowadziła nazwę "Sokół", wraz ze swoim debiutem w
1935 roku, a rok później wszystkie motocykle CWS zaczęto tak nazywać.
Po prostu piękno (potwierdzone oficjalnie I nagrodą Grand Prix na Konkursie piękności w Warszawie w 1936 roku - to nie żart) -
prawdziwe Sokoły:
Trzeba też przyznać, że znajdująca się na pierwszym planie sześcsetka jest w istocie bardzo ładna, ale posiada dużo więcej nagród, tytułów i osiągnięć, głównie rajdowych, w których niejednokrotnie pokonywała konstrukcje zagraniczne.
Kryjący się zaś za nią model
M 411 Sokół 200 zamyka przedwojenną historię
Sokołów, jako ostatni wdrożony do produkcji model. Szybko przerwała ją jednak wojna, dlatego tych maszyn wyszło bardzo niewiele - szacuje się, że wyprodukowano ich
znacznie poniżej 100 sztuk.
Tym razem Sokół 200 na pierwszym planie, ale jak i na poprzednim zdjęciu - załapał się tu także jeden z prototypów
Beskida, który chyba dość dobitnie pokazuje, że polscy konstruktorzy chcieli oraz potrafili - Beskid mógł być hitem, jednak polska motoryzacja nie miała się rozwijać, więc jest mitem...
To wszystko, co przy okazji tej wizyty dla Was przygotowałem. Nie była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu - tym bardziej nie zakładam, by ta miała być ostatnią...
Zależało mi głównie na tym, aby zachęcić Was do odwiedzenia
Zajezdni Sztuki, ale od razu uprzedzam - jeśli już się zdecydujecie, zarezerwujcie sobie
przynajmniej tą godzinkę...
Nie trzeba za to na tę wizytę długo odkładać -
normalny bilet kosztuje raptem 12 zł - nie ma ograniczeń czasowych, są oczywiście bilety ulgowe, sensowny bilet rodzinny... a jeśli ktoś jest posiadaczem
Junaka (a przynajmniej dowodu rejestracyjnego
)
wyprodukowanego przez SFM wchodzi za
jedną złotówkę
W poniedziałki Muzeum jest nieczynne, ale za to
wtorki to prawdziwa gratka dla
oszczędnisiów -
wstęp jest bezpłatny!
Kończę i życzę Wam dobrej niedzieli