Witajcie rometowcy. Tego dnia nabyłem za małą sumkę (200zł) Kadecika, i mam już na niego plany, ale od początku..
Dzień 13 październik 2018r., przeglądając jak co wieczór motocykle i motorowery na olx i sprzedajemy, natrafiłem na interesujące ogłoszenie. Pośród Ogarów wyczaiłem ładnego Kadeta. Nawiasem mówiąc, mam do nich sentyment, był to moje pierwsze moto na biegi, miałem wtedy z 11lat. Oj to była niezniszczalna i potężna maszyna
Kadet na zdjęciach wydawał się ładny, sami przyznacie
Czekał na kupca 100km od mojej miejscowości. Myślę sobie - daleko, ale jeżeli będzie cena spoko to wezmę. Zadzwoniłem więc. Osoba z którą rozmawiałem mówi, że kadet trochę u niego już stoi, jest ładny, ma prostą ramę, i silnik, lecz do remontu. Myślę, silnik to nie problem, jak lakier ładny to nie będę musiał odmalowywać i od razu zarejestruje na zabytek (brak papierów). Umówiłem się na dzisiejszy dzień.
Przyjechałem, widać koleś ma wielką kolekcję, shl'ki, jawy, wsk, itp. parę stodół, garaży zapełnionych motocyklami. Wiele także leżało po prostu na dworzu, tak też wylegiwał się Kadet, po którego przyjechałem. Leżał pod drzewem cały mokry, rdza powoli na niego wchodziła. Pierwsze wrażenie - słabo. Wiedziałem o krzywych lagach, lecz nie mówił mi, że nie idzie go nawet przeprowadzić. Koła zardzewiały, i miały tak ogromny luz, że nie szło nawet go równo postawić. Widać, że nie dbał o niego. Poszedłem zobaczyć co ma innego, niestety nie było nic tańszego od Kadeta, a ja wziąłem 200zł + kasa na paliwo. Trzymał się 200zł, nie chciał zejść niżej. Głupio by było wrócić taki kawał drogi bez niego, więc kupiłem. I tak stałem się średnio szczęśliwym posiadaczem Kadeta
Widok mamy reagującej na "kolejny złom, który będzie stał na strychu"- bezcenne
Braków - mnóstwo, ale też co mogłem oczekiwać za Rometa w takiej cenie.
Gdy wróciłem, od razu zrobiłem mu sesję zdjęciową i chciałem go sprzedać by wyjść przynajmniej na zero, pełno roboty i pieniędzy musiałbym w niego władować.
Także jest troszkę druciarstwa, takiego jak to:
Po namówieniach ojca, postanowiłem jednak przyjąć go do rodziny, i zagwarantować mu pomoc oraz miłość.
Zerknąłem do gaźnika - woda, pleśń i biały nalot. No tak, widać że spał pod chmurką
Wyczyściłem i wkręciłem z powrotem. Co ciekawe, kompresję ma, a biegi wchodzą. Niestety nie mam jak go odpalić, bo brakuje mu zapłonu, a nie posiadam go w domu.
Plany na niego: Najpierw posprzedawać to, co co jest w średnim stanie, lecz jeszcze do użytku, czyli np. tłumik. Następnie pomalować go na oryginalny niebieski "morski". Oddać moje stare amorki Joozkowi ( :-D) by odzyskały dawny blask, a także kupić piękne chromowane lagi. Koła chciałbym uratować, piasty, pokrywy itp. oddam do piaskowania, oczywiście nowe szczęki
Muszę przemyśleć sytuację z obręczami kół, nie wiem czy kupić nowe (które są zadziwiająco dobre), czy pochromować stare. Ze szprychami nie mam wątpliwości że kupie nowe, bo te są do wymiany. Opona jest pęknięta - myślę nad leżakiem Stomilem, co wy na to? Tylny błotnik jest w słabym stanie, ruda go je i się kruszy. Mam 2sztuki błotników chromowanych ze starego Kadeta, nadadzą się? Tłumik w tych rocznikach był czarny, więc będę szukał takiego. Silnik - rozebrać do ostatniej śrubki i wymienić wszystko co trzeba.
Ma być w takim stanie jak mój Ogar!
Schowałem go na strych wraz z innymi motocyklami czekającymi na remont i w okolicy lata doczeka się reanimacji. Ja się teraz z wami żegnam, worklog rozpocznie się w okolicy lata
Pozdro!