Ocena wątku:
- 0 głosów - 0 średnio
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Docieranie - teoria a praktyka
|
Autor |
Wiadomość |
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,754
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Docieranie - teoria a praktyka
Co do docierania to mój plan jest prosty. Lać więcej oleju - tutaj są różne opinie, więc co kto lubi. Producent zaleca 1:20 na dotarciu i 1:30 po. Wiadomo, wtedy były inne oleje, bla bla bla, ale ktoś też kiedyś twierdził, że mineralny ma lepsze właściwości smarne niż półsyntetyk, więc to też należy brać pod uwagę. Sam na dotarciu lałem 1:20 półsyntetyka i żadnych nieprzyjemnych konsekwencji nie uświadczyłem, a wręcz wszystko spisywało się bardzo dobrze. Tak samo jeździł Bresio i u niego również nie stwierdziliśmy problemów. Po dotarciu leję 1:40 i wszystko pracuje prawidłowo.
Poza laniem większej ilości oleju należy po prostu normalnie eksploatować sprzęt, uważając jedynie na temperaturę silnika. Pierwsze kilometry po złożeniu to raczej przejażdżki po kilkaset metrów "dookoła komina", ale już po kilku kilometrach, można starać się eksploatować go normalnie. Wiadomo, nie zalecałbym robić od razu tras po kilkadziesiąt kilometrów, ale takie zwyczajnie przejazdy przez miasto po kilka kilometrów powinny być już normalne.
Żadnego oszczędzania na obrotach względem normalnej eksploatacji. Też naczytałem się tych bajek, że na dotarciu nie można tak na obroty wkręcać, że powinno się pyrkać powoli i tak dalej. Bzdura. Jeździsz zwyczajnie, tak jak jeździć zamierzasz po dotarciu. Jedynka i dwójka w pełnym zakresie obrotów, a na trójce tak jak jurek pisał cyt. "pomiędzy momentem obrotowym maksymalnym, a mocą maksymalną, która w 223 wynosi 3,5KM przy 6500obr/min." .
Więcej nie ma co dodawać. Trzy proste kroki, a dotarcie przejdzie gładko. Osobiście po kilku-kilkunastu kilometrach od rozpoczęcia docierania, nawet nie czułem różnicy czy jeżdżę na dotarciu, czy bez. Tyle co przez te 500km lałem mu więcej oleju. Potem dawkę zmniejszyłem i jeżdżę dalej już któryś tysiąc kilometrów.
Co do zębatki - Skoro masz u siebie nieco górek i chcesz je w miarę gładko pokonywać to 13z nie będzie dobrym wyborem. Zastanawiałbym się między 11 a 12, choć bardziej z naciskiem na 12.
PS: Jakby ktoś jeszcze zapytał o kwestię pierścieni, to pamiętam, że u mnie podczas dotarcia lubiły dzwonić. Nawet jeszcze jakiś czas po nim było podobnie, ale po jakimś czasie problem jakby ustał. Niemniej jednak taki przypadek wystąpi zapewne prędzej we współczesnym cylindrze, który nie ma fazowanych okien.
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-10-2016 20:08:14 przez Quake96.)
|
|
09-10-2016 20:06:29 |
|
|
Wiadomości w tym wątku |
RE: Docieranie - teoria a praktyka - Quake96 - 09-10-2016 20:06:29
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
|
|