Ocena wątku:
- 0 głosów - 0 średnio
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Docieranie - teoria a praktyka
|
Autor |
Wiadomość |
bujak96
ホンダマスター

Liczba postów: 654
Imię: Adam
Skąd: Strzelce Opolskie
Pojazd: Romet Ogar 200
|
Docieranie - teoria a praktyka
Witam. Na wstępie chciałem zaznaczyć że nie wiem czy jest to odpowiedni dział na ten temat. Ostatnio zainteresował mnie temat docierania dwusuwa. Otóż na większości motoforum w kwestii docierania piszę przeważnie to samo, zrobić 500km, jeżdżąc na spokojnie z większą dawką oleju. Kupiłem Ogara świeżo po generalce, był to akurat styczeń więc super pogoda na docieranie. Podczas docierania wiadomo, mocą nie grzeszył, po zrobieniu ponad 500km było już lepiej, ale taki w pełni żwawy zrobił się dopiero po jakichś 750km. Jeżdżony był na Castrol 2t w czerwonej butelce. Zrobiłem 3 tysiące kilometrów i zaczął stroić jakieś fochy, okazało się że konieczny jest szlif ponieważ cylinder nie miał wymiaru i zrobiło się jajo. No to nowy czeski tłok, współczesne pierścienie, przeszlifowany ponownie cylinder czeski, składamy i docieramy ponownie. Było wtedy już cieplej co nie sprzyja docieraniu, ale dobra, pykło 500km, moc już była, znowu po jakichś 750-800km zrobił się żwawy, przejeździłem 4 tysiące kilometrów, zauważyłem że stracił na mocy, założyłem mu nowe pierscienie, zrobiłem na spokojnie 250km, niby pomogło ale na jakiś czas. Wątpię że po tak małym przebiegu trzeba zrobić kolejny szlif.. Mój styl jazdy raczej nie jest temu winny, przed każdą jazdą zawsze chodzi 2-3minuty, przez kilka pierwszych kilometrów nie wprowadzam go na wysokie obroty, ogólnie nie jeżdżę vmaxem ani nie pałuję. Mieszanka zawsze 1:25 czyli 40ml oleju na 1l benzyny. W sumie od stycznia zrobiłem już 13tysięcy kilometrów, z czego 9tysięcy przejechałem od czasu drugiego szlifu i czuję że robi się coraz słabszy. Nie mam już pojęcia dlaczego on tak czule słabnie. Ostatnimi czasy co kilka kilometrów robi mi się szlaka na świecy, oleju zawsze leję tyle samo, więc myślę że to wina osadzającego się nagaru, ale nie jest to raczej powód nagłej utraty mocy. Jestem przekonany że to wina układu korbowo-tłokowego, ponieważ zapłon ustawiony idealnie, gaźnik tak samo, świeca kawa z mlekiem, filtr powietrza nowy więc te elementy raczej nie mają wpływu na utratę mocy. Ogólnie Romet jeździ bez problemowo, odpala zawsze od kopa, trzyma wolne obroty, wkręca się bez problemu, ogółem 9tysięcy kilometrów bez jakiej kolwiek awarii. Opiszę jeszcze w jaki sposób docieram - po założeniu nowego tłoka, cylindra i pierścieni odpalam, chodzi na wolnych obrotach z 10-15min, gaszę czekam aż ostygnie, odpalam ponownie i robię pierwsze kilometry dosłownie nie przekręcając praktycznie manetki, pyrkam na wolnych obrotach. Co kilka kilometrów robię przerwę żeby się ochłodził i wraz ze wzrastającym przebiegiem zwiększam zakres pracy manetki.
Mógłbym mnie ktoś oświecić dlaczego tak się dzieje? Może to ja coś źle robię?
Będę bardzo wdzięczny za pomoc
|
|
09-10-2016 18:28:48 |
|
|
Wiadomości w tym wątku |
Docieranie - teoria a praktyka - bujak96 - 09-10-2016 18:28:48
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
|
|