Historia Tosci w moich rękach zaczęła się jakiś czas temu, gdy kolega zaproponował że "odda mi jakiś stary rower bo go dostał, zawala mu balkon i chce się go pozbyć". Generalnie po pierwszych oględzinach nie wyglądał zachęcająco i nie byłem nim zainteresowany, ze względu na brak miejsca, jednak gdy zauważyłem że to Romet, rower musiał zostać usprawniony
Zaraz po przyprowadzeniu. Z uwagi na wszystkie obicia, zniszczony lakier, tynk i plamy cementu na ramie pierwszym moim skojarzeniem było to że rower chyba leżał pod jakimiś gruzami - stąd hasło że Tosca powróci jak Pegaz z gruzów
Co ciekawe, obie opony oryginalne Degum rocznik '72 nawet nie spękane i nie zużyte. Dętki były wymienione, jedna rocznik 1980, druga jakaś kenda, więc rower jeszcze względnie niedawno musiał być w użytku.
Po rozebraniu roweru, wymyciu, nasmarowaniu i wypolerowaniu tego co się dało, efekt finalny jest taki:
.
Rocznik 1972, niestety z Pegaza prawie nic nie zostało:
Z szablonem już nieco lepiej:
Opony wymieniłem na jakieś śmietnikowe niemieckie, bo Degumów mi było szkoda, leżą na lepsze czasy.
No ale biały bok z odblaskowym paskiem robi robotę
To mój pierwszy Romet nie-składak. W sumie całkiem ciekawie się na tym jeździ, tylko muszę skombinować dłuższą sztycę.
Jak się podoba?