Byłem dzisiaj po tego charta
http://tablica.pl/oferta/romet-chart-210...66422bf15a
Przyjechaliśmy, wyszedł taki młody koleś z 22 lata wyprowadził z takiego namiotu charta, pierwszy raz w życiu widziałem charta na żywo, pierwsza moja myśl to jakie on ma małe koła i w ogóle że ładny wydawał mu się.
No i zaczeliśmy oglądać dokładnie wszystko, wtedy okazało się prawie nowy chart z podrapanym boczkiem to tak naprawdę chart który domaga się remontu i wkładu kasy. Dostrzegliśmy
- Błotniki były bardzo wyblakłe a tylni był złamany w dwóch miejscach
- Siedzenie miało dwu centymetrowe rozcięcie na środku zaklejone czarną taśmą izolacyjną
- Cała przednia piasta była ochlapana przez wyciekający olej w lag
- Zębatka silnik prawie że łysa
- Licznik nie liczy kilometrów
- Brak lub całkowicie zniszczona dosłownie każda możliwa guma
- Kopka i zmieniaczka biegów jest odrapana
- Bak miał wgniecenia od kierownicy oraz liczne innego pochodzenia
- Bak, boczki, rama i wszystkie elementy metalowe miały zły stan powłoki lakierniczej, czyli odpryski, przetarcia, rdza, rysy i wiele innych niedoskonałości
Przyszła kolej by przyjrzeć się silnikowi, odpalił za którymś kopem no ale, oczywiście właściciel zaraz się wytłumaczył że to normalne bo zimny. No i chodził sobie tak z pięć minut ja w ten czas wyszukiwałem te usterki o których pisałem wyżej. Oczywiście silnik który miał być w stanie niemal idealnym wydawał głośny dźwięk spowodowany przez zużyte łożyska wału
W ogłoszeniu pisało że silnik ma plombę, niestety dosłownie to oznaczało tylko jedną plombę, i do tego bardzo wątpliwego pochodzenia, nie był to cienki drucik zaciśnięty ołowiem z oznaczeniem jakości tylko gruby drut owinięty cienką blaszką.
Po czym się przejechałem, niestety tylko po małym placu i moc była całkiem zadowalająca, porównywalna z simsonem mojego kolegi, niestety nie było miejsca żeby trójkę wrzucić. Przy zatrzymywaniu z przyzwyczajenia nacisłem do oporu przedni hamulec, ale okazało się że nie hamuje ale lekko zwalnia motorower.
Ogólnie jako całość chart był po prostu do gruntownego remontu, ramy jak i silnika.
No to przeszedł temat do ceny, mój tata mówi że było powiedziane 1100zl a on "Ja takie coś powiedziałem" i zdziwienie...
I mój tata mówi 900 zł możemy dać maksymalnie za niego a on nie ma szans, 1100 i koniec.
Pooglądaliśmy go jeszcze trochę, mój tata mu wszystkie usterki wypomniał, ja jeszcze też mu nagadałem że tu wszystko jest do zrobienia, no bo taka prawda, rama, silnik, siedzenie, i że to można kupić od razu taki gdzie jest wszystko do zrobienia.
On powiedział że 1050 i nic mniej, no to pożegnaliśmy się niestety.
Jak już byliśmy w Częstochowie to odwiedziliśmy drugiego wschodzącego chartowicza.
Właściciela tego oto charta
tablica.pl/oferta/romet-chart-210-CID5-ID3rcal.html#5245713301
Jak dzwoniłem to mówiłem mu na pan a potem okazało się że jest gdzieś w moim wieku, do tego przypominał mi pewnego znajomego, więc od razu jakoś tak przy nim się swojo poczułem.
Poszliśmy do szopy on wyprowadził go i postawił. I mówi, ale ja tam pisałem że zimmering wypadł? Ja mówię że nie.
Mój tata mówi, no to odpal
On odkręcił, kopie, kopie, coś tam brzdęka. On mówi że on tak daremnie chodzi bo jest nie oryginalny gaźnik (bing 206) a na mc14 to chodził idealnie, w końcu za którymś razem odpalił. I tak sobie pochodził trochę i go zgasił.
Mój tata przyjrzał się kołom i okazało się że oba to "ósemki" czyli krzywe aż boli, z innych usterek to było jeszcze
- Farba odłazi płatami
- Działa tylko światło przód i tył
- Nie oryginalna osłona łańcucha i błotnik
- Łańcuch i tylna zębatka to szmelc
- Licznik to jakiś VDO z diodami.
- Siedzenie niby nowe ale jakieś takie dziwne, inny kształt niż oryginał i wysiedziana gąbka
Ale i tak najgorszy był silnik, jak go odpalił już i dodał gazu to ryk był tak głośny że aż piszczało w uszach, jak by miał jakiś turbo czy coś, no świst niesamowity, on mówi że dopiero co po remoncie. Nowy tłok, nowy zapłon i coś tam.
Potem mówi że daję jeszcze skrzynie z częściami, to sobie myślę że może jakiś silnik, może gaźniki, zapłon drugi czy coś. On to pokazuje a tam jakieś śrubki, świece, spalone moduły, same gówno, jedynie to nowe szczęki były coś warte.
Przeszło w końcu do ceny, na tablicy było 1000 zł co wydawało mi się w tamtym momencie dziwną ceną, i on się pyta jaką cenę proponujemy, no to ja mówię od razu 600 złotych, a on że nie ma szans, 800 może najmniej. I tak jeszcze się mu przez jakiś czas przyglądaliśmy ja trochę tak namawiałem tatę żebyśmy go wzięli za te 800 i mój tata mówi to niego, a można się tu przejechać, a on odpowiada "Przecież mówiłem że wypadł zimmering" no i że się nie da jechać. To ja mówię mu że 800 zł za nie jeżdżącego charta? Haha, na talbicy były w dużo lepszej cenie. No i się pożegnaliśmy i pojechaliśmy.
Mieliśmy jechać jeszcze zobaczyć tego za 1600 zł ale to za daleko.
I tak wróciliśmy z 150 kilometrowej wycieczki z pustymi rękami.
Kto przeczytał do końca jest fajny.