Mój pierwszy Ogar 200
|
Autor |
Wiadomość |
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Mój pierwszy Ogar 200
No wężyk poprowadzony na zewnątrz a powinien iść przez filtr. Ale to wina tego, że mam odrobinkę przykrótki wężyk i po prostu jak przekładam przez obudowę filtra to czasem odłącza się przy filterku paliwa. Miałem to załatwić, ale zapomniałem i już nawet się przyzwyczaiłem ![:F :F](images/zab.gif) Może kiedyś przy okazji kupię wężyk (bo już się skończyły moje zapasy) i przytnę to jeszcze raz ![Smile Smile](images/smilies/smile.gif)
Ech, zapomniałbym o codziennym "sprawozdaniu"
Dzisiaj ogarek nabił kilka kilometrów, no nie bez problemów (ale na szczęście nie wielkich). Otóż przejechałem nim kilka kilometrów, potem pchałem go przez jakieś 10-15 minut bo silnik ugotowałby się w korkach (byłem w centrum miasta). Jak już dopchnąłem ogiego poza te wszystkie ronda, skrzyżowania i ogólnie ten paniczny ruch uliczny, to nie chciał odpalić. Tak jakby zalało go albo zapłon się przestawił. Wyglądało to tak, że mogłem go pchać i pchać, a on raz na jakiś czas "pyrknął" i tyle. Akurat byłem w pobliżu celu podróży więc dopchnąłem go i potem ogarek miał dobrą godzinę przerwy. Po tej godzinie zajrzałem przed wyjazdem do zapłonu, czy może się nie przestawił. Ale nie, wszystko wyglądało dobrze. Do świecy nie zajrzałem, bo zapomniałem klucza ![:F :F](images/zab.gif) Ale obstawiałem, że wcześniej zalało mi świecę i teraz może już trochę "wyschła". W każdym razie po tym postoju, ogarek odpalił bez problemu. Pyrkał aż miło. No i w drodze powrotnej oczywiście zaczął słabnąć. Ale już tak naprawdę mocno... Na dwójce nie chciał się rozpędzić, a pokonanie malutkiego wzniesienia, nawet na jedynce było dla niego katorgą... No to dałem mu odpocząć i znów zrobiłem kilka km jadąc do domu. Oczywiście jak już dojeżdżałem, to sytuacja była taka sama, czyli nawet na dwójce nie chciał się zbytnio rozpędzać. No ale cudem dotarłem
Teraz kilka moich uwag/spostrzeżeń:
Na zimnym silniku, ogar pali trochę ciężej niż kiedyś (choć też bez tragedii) ale przy odpalaniu z jedynki strasznie na niej przerywa przez chwile. Potem jak wrzucę dwójkę to też chwilkę poprzerywa, a po chwili przerywanie praktycznie znika.
Na ciepłym silniku jest też dziwnie. No bo poza oczywistym słabnięciem silnika, jest też problem z przerywaniem. Słyszę podczas jazdy że jakby delikatnie przerywał. Prawie niezauważalnie, ale jak się "wczuję" w pracę silnika to faktycznie coś jest nie tak. Tak samo czy to na zimnym czy na ciepłym, to na światłach muszę go gazować trochę, bo jak pochodzi na luzie z 20 sekund to nagle zaczyna spadać z obrotów. Ponowne "przygazowanie" daję znów spokój na te 20 sek. Podnosiłem mu obroty i słychać że są wystarczająco wysokie, ale wciąż jest to samo. Poza tym silnik naprawdę jest na wykończeniu. Po kilku kilometrach drastycznie spada jego moc, na dwójce ma problem z rozpędzaniem (żeby wkręcić go na wysokie obroty na 2 biegu trzeba go cisnąć ponad pół minuty) i już na średnich obrotach słychać jakby dawał z siebie wszystko. Pierścionki oczywiście słychać chyba głośniej niż wydech ![Sad Sad](images/smilies/sad.gif) Jeśli szybko coś z tym nie zrobię to może się to bardzo źle skończyć...
W każdym razie co do tego przerywania to obstawiam albo kondensator, albo świecę. Te dwa elementy wędrują do mojej listy zakupów na najbliższy okres.
No ale mimo tych "perypetii" to ogar dzielnie walczył i mimo iż ledwo jechał, to wciąż jechał i nie stanął. Ale aż mnie boli jak słyszę jak na dwójce na średnich obrotach wyje jak zarzynana świnia...
Trzeba zafundować mu mały "przegląd" silnika...
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-05-2013 21:55:36 przez Quake96.)
|
|
16-05-2013 21:25:40 |
|
|
Wiadomości w tym wątku |
RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Quake96 - 16-05-2013 21:25:40
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 13 gości
|
|