Panowie napiszę wam jak to było u mnie:
do technikum samochodoewgo uczęszczałem w latach 1997-2002, wiem większość z was wtedy się rodziło

Pięć lat po cztery dni w szkole i jeden dzień praktyk, oczywiście te cztery dni po 8 lekcji bo tyle różnych przedmiiotów. Oprócz standardowych polski matma historia itp. były :
-technologia maszyn 4 lata po 4 lekcje tygodniowo
-rysunek 1 klasa 3 lekcje tygodniowo
-materiałoznastwo 1 rok
-elektrotechnika
-termodynamika
-BHP 2 lata
-częsci maszyn
-silniki spalinowe
-maszynoznastwo
-podwozia i nadwozia
-automatyka przemysłowa
-pracownia samochodowa
- naprawa pojazdów samochodowych
pierwsze trzy lata to tylko książki wzory obliczenia, a matematyka i fizyka poziom z matfizu w ogólniaku.
Na praktykach w klasie pierwszej obróbka ręczna czyli pilniki w ruch , praktyki mieliśmy w warsztatach szkolnych.
Klasa druga na praktykach pierwszy semetr tokarki , frezarki itp., drugie półrocze nareszcie w warsztatach miejskiego przedsiębiorstwa komunikacji.
Trzecia klasa praktyki w PKSie i miesięczne miałem na stacji diagnostycznej.
Czwarta też PKS a dwutygodniowe w serwisie Fiata.
W piątej nie miałem wogóle praktyk.
W czwartej klasie mieliśmy zaprojektować skrzynię biegów do auta osobowego mieliśmy podaną moc i moment silnika oraz przełożenie dyferencjału i rozmiar kół, oraz zakres prędkości pojazdu na określonym biegu mieliśmy obliczyć przełożenia poszczególnych biegów, średnice wałków i kół zębatych z ilością zębów i modułami tych zębów. Żeby było ciekawie każdy miał inny zestaw danych.
Do technikum nie idzie się po to żeby po pracować jako zwykły mechanik, z mojej klasy czyli 36 osób tylko dwóch pracuje jako mechanicy bo tak chcieli ja jako trzeci jestem diagnostą wcześniej naprawiałem ciężarówki. Po technikum wiesz a przynajmniej powinieneś wiedzieć dlaczego dany podzespól jest tak a nie inaczej zaprojektowany i jaka jest jego zasada działania.
Zawodówki uczą tylko naprawy, czyli wymiany podzespołów po wcześniejszym rozpoznaniu, nikt tam nie uczy dlaczego tak a nie inaczej zostało coś zrobione.
Ja sam po technikum pracowałem w wojsku od najcięzszych i brudnych robót, poźniej w firmie prywatnej, cięzarówki na początku poznałem od najbrudniejszej strony, dopiero z czasem jak dałem się poznać jako mechanik który wie o co chodzi doszedłem w sześć lat do stanowiska kierowniczego.
Taka jest kolej rzeczy nieważne jaką szkołę skończycie zawodówkę, technukum czy politechnkę zaraz po szkole będziecie cięzko pracować za marne pieniądze a cała reszta zależy tylko od waszego zaangażowania i podejścia do życia.
Więc pomyślcie i zdecydujcie a nie narzekajcie że uczą tego czy tamtego.