RE: kwalifikacja wojskowa
Widzę, że koledzy tutaj domagają się jakiegoś sprawozdania z tegorocznej komisji wojskowej : ) Tak się złożyło, że w ubiegły czwartek miałem mieć zaszczyt uczestniczyć w klasyfikacji wojskowej. Zgodnie z treścią wezwania przybyłem na godzinę 10.00. Oprócz mnie było ok. 30 chłopaków, niekoniecznie mający nazwisko na tę literę co ja (nie mam pojęcia od czego to zależy). Siedziałem około 20 minut w takim holu oglądając nudny jak flaki z olejem film mówiący o zaletach wojska itd. Następnie zostaliśmy wywoływani trójkami przez jakiegoś barczystego majora (czy tak kapitana, wszystko jedno) do niewielkiego pokoiku, w którym przy 3 biurkach siedziały starsze panie, a po przeciwnym urzędował tenże major. Usiadłem przy pierwszej z brzegu. Pani z kamiennym wyrazem twarzy pytała mnie o imiona rodziców, prawo jazdy, stan cywilny, zainteresowania itd. Po tym oznajmiła, że to wszystko z jej strony i wkrótce zostanę poproszony na badanie. Wyszedłem i ponownie oglądałem ten jakże ciekawy film. To ,,wkrótce" trwało około 10-15 minut, gdyż przede mną już byli badani inni. Po krótkim okresie czasu jakiś pielęgniarz (czy jakiś tam, za młody na lekarza) wezwał mnie wraz z jednym nieznanym mi kolegą do gabinetu, w którym miało odbyć się badanie. Gabinet jak gabinet- taki kwadratowy. Na wprost drzwi siedziała komisja lekarska składająca się z czterech przedstawicieli wyłącznie płci męskiej. Ku mojemu zdziwieniu nie byli to- jak czyta się na necie- stare dziadki, a- można rzec- młode chłopaki (30-35 lat), jeden może nieco starszy i tęższy (ok. 40). Oprócz tego po prawej stronie znajdował się drugi, mniejszy stolik, przy którym siedziała dwójka tych ,,pielęgniarzy"- wyglądali na niewiele starszych od nas. Na lewo od komisji znajdował się sporej wielkości parawan. Tuż przy wejściu, po prawej, stała ławeczka z serii tych, które znajdują się na korytarzach w szkole. Po wejściu do ów sali jeden z pielęgniarzy poprosił nas o zdjęcie ... uwaga ... butów i skarpet!
Wraz z kolegą ułożyliśmy rzeczy na tejże ławeczce. Ja zostałem poproszony do jednego z pielęgniarzy (swoją drogą bardzo podobni, niemalże bliźniaki) o wejście na wagę, celem zważenia i zmierzenia wysokości. W tym czasie drugi z nich badał wzrok kolegi. Zostałem zważony ("Kilo mniej za ubranie xD"), zmierzony ("184 cm"- a w dowodzie mam 186 cm ale to nic). Po tym zmierzyli obwód klaty (wyszło trochę więcej niż myślałem). Po tym ten sam gościu zbadał mi wzrok poprzez zasłanianie kolejnych oczu i odczytywanie literek z tablicy (żadnego błędu ). Kolega w tym czasie miał ważenie i mierzenie. Jako, że szybciej zakończyłem część ,,pielęgniarską", zostałem poproszony o zajęcie miejsca przed komisją (bez butów i skarpet xD). Tęgawy lekarz (chyba szefunio) pytał, czy mam jakieś zaświadczenia świadczące o mojej chorobie, przebytych operacjach ("ma pan padaczkę, żółtaczkę, alergię itp.). W czasie tego wywiadu (trwającego ok. 3-4 minuty, nadspodziewanie długo) drugi kolega został poproszony przez jednego z lekarzy (ciemnowłosego okularnika, jeśli chcecie dokładnie wiedzieć) za parawan. W czasie trwania wywiadu usłyszałem jakże niepokojące odgłosy zdejmowanych ubrań. Po skończonym wywiadzie (gdy nieszczęśnik był jeszcze za parawanem), sympatycznie lekarze gadali ze mną o byle pierdołach ("Teraz już nie trzeba migać się od służby wojskowej", "Kolega ma już jakieś studia na oku?"- myślę swoją drogą o automatyce i robotyce). W tym czasie zza parawanu wyszedł kolega wraz z lekarzem (mina kolegi neutralna, jakby nigdy nic). ,,Piotrek, twoja kolej"- rzekł okularnik do lekko brodatego bruneta. W tenże sposób udałem się za parawan z tymże lekarzem. Parawan tenże całkowicie rozdzielał mnie od całej komisji. Był całkiem pokaźnych rozmiarów. Przy oknie (II piętro, więc raczej przechodnie nie mieli zbytnich widoków) znajdowała się ławeczka podobna do tej przy drzwiach, a równolegle do niej wąziutka kozetka. Po drugiej stronie mały stolik, na którym znajdowała się m.in. moja karta badań (czy jak to się zwie), pudełko rękawiczek i mnóstwo innych rzeczy. ,,Bardzo proszę rozebrać się do majtek" (w moim przypadku do bokserek xD). Pozbyłem się koszuli oraz spodni, kładąc je na ławce. Zostałem osłuchany stetoskopem ("Proszę nie oddychać", ,,Teraz oddychać" itd.). Lekarz mówił spokojnych głosem, bez żadnych tam pretensji, więc luzik. ,,Teraz proszę usiąść na kozetce". Zrobiłem to (akurat prawdą jest to, co gdzieś czytałem na temat chłodu w gabinecie xD). Lekarz założył mi na rękę ciśnieniomierz, zmierzył je, kiwnął głową. ,,Teraz 10 przysiadów proszę zrobić". Wyciągnąłem ręce i wykonałem ćwiczenie (trochę ruchu nikomu nie zaszkodzi : ) ). Ponownie zmierzył mi ciśnienie. Następnie zostałem poproszony o położenie się na plecach. Lekarz założył rękawiczki i zaczął naciskać na różne części brzucha ("Boli jak naciskam?"- cholera, jak ma nie boleć- już miałem powiedzieć, gdyż moim zdaniem robił to odrobinę za mocno, ale zacisnąłem zęby). Następnie to samo robił z rękami i nogami, ale tutaj zajęło mu to mniej czasu i naciskał jakby lżej (na szczęście ). ,,Proszę wstać ... obrócić się plecami i podnieść jedną nogę ... tak ... teraz drugą .... w porządku". To było badanie (chyba) płaskostopia, trochę swędziło jak dotykał, ale lepsze to niż wcześniejsze ugniatanie. ,,Teraz proszę zdjąć bokserki"- jego mina bezcenna xD. Jakby chciał powiedzieć ,,mi naprawdę na tym nie zależy, ale tak mi kazano i trzeba to odbębnić". Zdjąłem gatki, co miałem robić : P. Kiedy się rozbierałem, koleś usiadł na kozetce. ,,Proszę podejść... pokazać jądra (uniosłem fujarkę i pokazałem najpierw jedno potem drugie xD) ... dobrze ... teraz proszę zdjąć skórkę (skórka nie stawiała oporów) ... proszę teraz (złapał mnie za jajka, niezbyt mocno) zakaszleć, ale nie na mnie (uśmiechnął się, a ja zrobiłem o co prosił, choć nie wiem po co xD)... tak ... (wstał) proszę się obrócić i pochylić (w tej chwili poczułem jego palce ... na moim kręgosłupie ) ... proszę lekko rozchylić pośladki ... dobrze (żadnego palucha nie wkładał oczywiście)". Po tym doktorek kazał się ubrać, co zrobiłem. Wyszedłem zza parawanu. Mój doktorek (bez skojarzeń) przekazał szefowi moje wyniki. Po chwili usłyszałem ,,Zdolny do czynnej służby, kategoria A". Kolegi już dawno nie było, więc musiałem ubierać buty i skarpety samotnie. Po wyjściu czekałem ok 15 minut po czym zostałem wezwany do owego tęgiego majora, który pytał się, czy planuję iść do wojska (mam inne plany- rzekłem), wręczył mi książeczkę wojskową i na tym kończy się moja przygoda z wojskiem.
Jak widać badanie jest bezstresowe, nie ma żadnego latania nago przed całą komisją, czym pewnie was straszą (mnie też bajerowali), nie ma mowy o wkładaniu palca w tyłek ani o badaniu przez kobiety oraz komentowania wielkości wiadomo czego. Zyjemy w XXI wieku i nie dajcie się nastraszyć ! Jakby ktoś chciał wiedzieć więcej to pisać na gg nr 13857840.
|