Mój pierwszy Ogar 200
|
Autor |
Wiadomość |
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Mój pierwszy Ogar 200
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
|
|
21-06-2017 22:44:17 |
|
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Mój pierwszy Ogar 200
Czas coś napisać, bo ktoś jeszcze pomyśli, że sprzedałem moją rakietę
A tak serio, to czas na post, bo porobiłem dzisiaj trochę
Postanowiłem wziąć się za przegląd przedniego koła, ze względu na popiskiwanie hamulca i jakieś podejrzane chrobotanie gdzieś w piaście. Zamierzałem tylko rozebrać całość, wymyć, nasmarować ponownie i jeździć dalej, ale wtedy zastałem to:
No i znalazł się winowajca chrobotania, a przy okazji powód problemów ze skasowaniem luzów na "wiankach". Dotychczas musiałem jeździć z minimalnym luzem, bo inaczej koło się przycinało.
Z pomocą przyszedł oczywiście Bresio i jego zaplecze części
Dostałem od niego PRL KULT RARYTAS NOWĄ ośkę wraz z konusami i przeciwnakrętkami, za którą niejeden szatek pewnie zapłaciłby grube złotówki Co ciekawe, moja stara ośka w miejscu na konusy miała większy gwint (co za tym idzie, konusy też miały większy gwint) i zgubienie po środku, a ta jak widać po całości ma jednolity gwint.
Całość przypasowała po prostu idealnie Wszystko wyczyszczone, nasmarowane, skręcone i wyregulowane. Zero luzu, koło porusza się płynnie, nic nie chrobocze ani nie przycina, aż miło na to popatrzeć
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-09-2017 00:17:25 przez Quake96.)
|
|
18-09-2017 00:16:44 |
|
3 użytkowników postawiło piwo Quake96 za ten post:3 użytkowników postawiło piwo Quake96 za ten post.
Komar_126 (09-18-2017), rafi555 (09-18-2017), Szatek (09-18-2017)
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Mój pierwszy Ogar 200
Myślałem, nawet kiedyś robiłem podejście, ale ostatecznie skapitulowałem. Wianki mam tylko z przodu, z tyłu normalne łożyska. Jakoś to póki co przeżyję. U siebie i tak mam deficyt na koła, więc jak trafi się jakieś koło na łożyskach to może podmienię, a to pójdzie w zapas do innego Ogara
Na razie jednak nie narzekam na same "kulki". Nowa ośka z konusami spełnia swoją rolę
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
|
|
28-01-2018 02:02:19 |
|
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Mój pierwszy Ogar 200
Co się dzieje z Ogarem?! Sprzedałem?! Zgnił?! Rozebrałem na części?! A może wrasta na podwórku?!
Otóż nie
Ogarek wrócił do życia Ostatnie bodaj pół roku spędził na drugim podwórku, gdzie został przeze mnie trochę zapomniany.
Odstawiłem go w zasadzie niesprawnego. Miał problem gdzieś z iskrą. Jak już łaskawie odpalił, to pracował tylko przy gazowaniu a na wolnych od razu się zalewał i zdychał. Coś tam wówczas próbowałem z tym zrobić, zmieniałem chyba platynki i kondensator, ale praktycznie dalej bez skutku. Ostatnio zasiadłem do niego, próbowałem dalej, zmieniłem cewkę W/N, bo zapłonową podmieniałem już chyba wcześniej. Wszystko teoretycznie powinno teraz działać, ale dalej nic z tego. Sprawdzałem też nowy kabel między platynkami a cewką butelkową, bo podejrzewałem że gubi styk. Dalej było to samo. Iskra jest, paliwo jest a on tylko czasem zapali i zaleje świecę. W końcu tknęło mnie zmienić jeszcze jedną część. Winowajcą problemów okazało się... pier*olone magneto Nie wiem o co tu chodzi, bo iskra przecież była, ale widać magneto było już za słabe czy coś. Na drugim magnecie silnik pali na kopa i pracuje jak nówka sztuka
Jutro pewnie trochę go odgruzuję. Mam ładne kółka w chromie, więc malkontenci w końcu się doczekają!
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
|
|
19-10-2018 20:40:06 |
|
1 osoba postawiła piwo Quake96 za ten post:1 osoba postawiła piwo Quake96 za ten post.
Bartek (10-19-2018)
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Mój pierwszy Ogar 200
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-10-2018 18:24:55 przez Quake96.)
|
|
20-10-2018 18:23:20 |
|
|
Tomasso94
Przebiegły Administrator :D
Liczba postów: 4,036
Imię: Tomasz
Skąd: Będzin / Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
|
20-10-2018 21:37:28 |
|
|
Quake96
Zielono mi :D
Liczba postów: 2,750
Imię: Piotr
Skąd: Bydgoszcz
Pojazd: Romet Ogar 200
|
RE: Mój pierwszy Ogar 200
Ogar jest ze mną już ponad 8 lat. Przeżyliśmy wiele różnych przygód, zawiózł mnie nawet nad morze i z powrotem. Malowałem go sprayem kilka razy. Najpierw dostał trochę zieleni na baku i pokrywie filtra, potem był po prostu cały niebieski, później rama zmieniła kolor na czarny, a finalnie całego przemalowałem go w niebieski metallic, który może i wyglądał całkiem nienajgorzej, ale już kropelka benzyny rozpuszczała go jak cukier w wodzie.
Potem nastały trudniejsze czasy, przyszedł pierwszy kaszlak, po nim drugi i kolejny... Ogary poszły w kąt i choć jeden uchował się całkiem nieźle, to mój niebieski przyjaciel nie miał tyle szczęścia. Zostawiłem go trochę na pastwę losu, ząb czasu go nieźle nadgryzł i ciężko było to już ratować kolejnymi puszkami sprayu.
Zwiastunem dobrych zmian miało być jego rozkręcenie na części i chęć odszykowania go na nowo. Niestety jak często bywa, zabrakło gdzieś czasu i motywacji. Ogar stał porozkręcany w kącie piwnicy długi, długi czas. Nie wiem ile to trwało, rok, dwa? W każdym razie za długo...
Obiecałem sobie, że za żadne skarby go nie sprzedam i nie pozwolę mu zgnić. Nie raz będąc w piwnicy patrzyłem na te truchło z politowaniem i obiecywałem, że w końcu go zrobię...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Ten dzień wreszcie nadszedł!
Oto i Mój Pierwszy Ogar 200. Ten sam, choć niepodobny. Serce mi się cieszy na sam widok tego co do tej pory zrobiłem, bo nareszcie dostał on to na co zasługiwał od początku. Mój kochany Ogar niemal cały (za wyjątkiem widelca przedniego) został wypiaskowany i polakierowany proszkowo <3 Kumpel w końcu mnie konkretnie zmotywował, obiecał załatwić sprawę z lakiernią i słowa dotrzymał. Najpierw jednak rama przeszła kilka poprawek, które były konieczne od dawna, następnie wszystko pojechało do lakierni, gdzie za całe 300 złotych zrobili z niego cukierka Potem już tylko dwa dni mozolnego składania, czyszczenia pozostałych części do zamontowania i efekt widzicie powyżej
Na dobrą sprawę przede mną ostatnia prosta. Silnik mam, co prawda nie ten który tu był (ten jeździ w czerwonym Ogarze), ale inny, który choć nie grzeszy już mocą, to wciąż jest na chodzie i zapala od kopa. On też w swoim czasie przejdzie generalny remont i może jakieś drobne usprawnienia. Póki co muszę kupić kilka brakujących detali, zrobić nową elektrykę, zamontować silnik i poskładać hamulce, a potem przygodo witaj!
- Patrz pan, ale ciśnie tą jawką, no wariat!
- Ale panie, to dopiero drugi bieg się kończy...
"Skończyło się jak Bruce Lee, czy misja w kosmodromach
Nie nagra tego Grundig czy Unitra Diora...."
|
|
30-05-2021 19:21:05 |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości
|
|