Kiedy wszedłem do piwnicy, gdzie czekał mój mały Reksio, oprócz
jego, w oczy rzuciło mi się coś jeszcze. Coś znaaacznie większego,
przede wszystkim dłuższego, w zielonym kolorze. Czaił się w czarnym
kącie piwnicy i spoglądał na przybyszy... Nie, to nie był Bazyliszek,
ani żaden inny potwór. Był to rower. I to nie byle jaki. Tandem.
Oczywiście Romet Duet. Gdy załatwiłem Reksia od razu pytanie:
"Czy nie zechciałaby mi Pani sprzedać tego tandema?"
Pani powiedziała, że chętnie, bo on tu tylko się stoi i się kurzy i, że
tylko dwa razy była z mężem nim na wycieczce i przy ostatniej
powiedziała sobie "już nigdy więcej". Umówiliśmy się, że za jakiś czas
zadzwonię i jeśli mąż pani się zgodzi, to go kupię.
Po paru telefonach byliśmy już umówieni, że za 100zł będzie mój.
Wczoraj po niego pojechaliśmy. Oprócz niego zauważyłem też wiele innych
ciekawych rowerków, głównie eksportowych. Musieli mieć dobre źródła.
Universal Orion, Universal chyba Pasat, rama od Universala Flaminga,
rama od jakiegoś ZZRa, kolarzówka ZZR (chyba Jaguar!) i wiele części.
Jedno jest pewne - to nie był mój ostatni kontakt z tą miłą panią.
Gdy wyciągnęliśmy go w porę zauważyłem brak tylnej kierownicy.
Wróciliśmy i ją znaleźliśmy. Dostałem też za darmo metalową osłonę łańcucha. Pani mówiła, że jej mąż kupił go jako nowy i zrobili
tylko dwie wycieczki. Wierzę, bo uszkodzenia są typowe od przestawiania
"z kąta w kąt", a likier jest w ogóle nie wypłowiały i nie ma wielu
mankamentów (poza bagażnikiem). Stan świetny - kompletny, a jedynie
zastany. Wszystko mogę zrobić i uzupełnić we własnym zakresie.
Może już w przyszłym tygodniu się nim przejadę. Jeszcze nigdy nie jechałem ani jako kierowca, ani jako pasażer tandemem!
Co ciekawe ma naklejki i opony charakteryzujące wersje eksportowe,
ale sygnowany jest "tylko" jako Romet.
Będzie nie do pobicia!
A jak Wy sądzicie?