Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy!
Mój pierwszy Ogar 200 - Wersja do druku

+- Chlopcy Rometowcy - Forum Romeciarzy! (https://www.chlopcyrometowcy.pl)
+-- Dział: Motorowery i motocykle Romet (/forumdisplay.php?fid=13)
+--- Dział: Nasze Romety (/forumdisplay.php?fid=14)
+--- Wątek: Mój pierwszy Ogar 200 (/showthread.php?tid=10637)



RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Ćmaga - 12-02-2013 23:19:03

Ogar widzę wymaga jeszcze dużo pracy, ale warto go ratować. Gaźnik chiński jak będzie działał i Romet nie będzie żłopał dużo benzyny to zostaw, już następnego nie kupuj. Lepiej zainwestuj w nową linkę i błotniki, bez nich wygląda nijak. A najlepiej załatw szybko te papiery, albo kup od innego Ogara, chyba nie chciał byś wiedzieć ile kosztowały by Ciebie mandaty.
PS: Nową linkę nasmaruj porządnie olejem, tak, żeby z drugiej strony się z niej lało,a tam gdzie wystaje z pancerza pociągnij smarem.


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Quake96 - 12-02-2013 23:50:42

Mandaty to pewnie kosztowałyby mnie łohohoho :F

Wszystko mam w planach. Gorzej z $$

I tak ledwo na gaziol pożyczyłem :/ Ale będzie dobrze.


Papiery, a w sumie nowa rama - jak już x razy pisałem. Na lato jak pójdę do pracy Wink


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Ćmaga - 13-02-2013 00:11:06

Ale widzisz do wakacji to mogą Cię złapać, tym bardziej jak z tego co wyczytałem, jeździsz po ulicach miasta, dokumenty można kupić za niecałą stówkę, nr na ramie można przebić, nie trzeba wymieniać całej ramy. Ja tam po lesie zbytnio bez papierów motorami nie jeżdżę, po tym jak mnie zatrzymali, a po szosie nie ma mowy. To za duże ryzyko.


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - MrF4k - 13-02-2013 00:16:51

Mocowanie tłumika zabójcze masz :F Fajny Ogar troche włożyć kasy i bedzie git


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Quake96 - 13-02-2013 01:01:56

Cóż, trzeba jeździć tak, żeby nie dać się złapać :F

Dokumentów nie kupuję, już prędzej bym namówił kogoś z forum, żeby pomógł mi uporządkować te papiery (Kwestia namówienia 1-szego właściciela do podpisania umowy. Sam próbowałem ale nie chciał.)

(13-02-2013 00:16:51)MrF4k napisał(a):  Mocowanie tłumika zabójcze masz :F Fajny Ogar troche włożyć kasy i bedzie git

Zabójcze, nie zabójcze ale rolę spełnia :F Wcześniej trzymało się tylko przy kolanku i latało jak głupie. Na dziurach to myślałem, że go zgubię Tongue Oryginalne może zrobię, tylko trzeba dospawać otwór na nie w tłumiku (org. jest pęknięty i dlatego tak zamocowałem, bo ten pręt gdzieś tam mam).

Btw. W przyszłym tygodniu dam chyba org. bagażnik od Ogiego do pospawania, bo ktoś go złamał z jednej strony. znajomy ma na praktykach migomat. Dźwignie biegów mi zespawał i do teraz się trzyma. Jestem 37zł do przodu :F

W sumie to dzisiaj też jestem "piątaka" na wachę do przodu. Wytargowałem gaźnik 5zł taniej Big Grin


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Quake96 - 15-02-2013 21:13:52

Małe info!

Ostatnimi dniami z racji pogody oraz braku "mechanika", Ogi skazany był na wypoczynek. Dzisiaj kupiłem nową linkę gazu, bo stara okazała się dość znacznie wytarta przy samym rolgazie. Przy demontażu starej linki okazało się, że i rolgaz dostał "po tyłku" i w pewnym miejscu ma poszerzony ten rowek w którym znajduje się linka. Jednakże po montażu nowej linki jest jak nowy Smile Rolgaz się nie zacina, odbija idealnie. Przepustnica też podnosi się i opada do maximum. Czego chcieć więcej :F

Niestety kończą mi się $$ a wciąż nie znalazłem przyczyny tego wariowania obrotów (po zmianie linki wciąż to samo, ale teraz chociaż ustawiliśmy już obroty). Objawia się to podczas jazdy, bo na luzie bez niczego udało się wyregulować gaźnik. Wykluczam tu paliwo. Z przyjacielem obstawiamy, że zapłon znów się przestawił. Czekaliśmy dziś na jego ojca (ten "magik" co ostatnio ustawił mi zapłon w 20 sek.), lecz niestety zdążyło się porządnie ściemnić. Ja w weekend pracuję, ale Ogar stoi u przyjaciela więc prawdopodobnie w niedzielę jego ojciec coś przy nim pogrzebie. Miejmy nadzieję, że to kwestia regulacji...


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Ćmaga - 16-02-2013 00:46:55

Czasami te samochody z kogutami wyskakują w najmniej oczekiwanym momencie, a ucieczka jest w tych czasach największym bezsensem jaki można zrobić. Co do obrotów, to może się przepustnica zacinać podczas dodawania gazu, zapłon ustaw tyle mm ile ma być przed GMP, jeżeli to nie pomoże to wina gaźnika.

PS: Nasmarowałeś nową linkę?


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - kudybka - 16-02-2013 17:58:53

Ładnyy Big Grin Jak za tą cene to gratulacje normalnie Wink


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Quake96 - 16-02-2013 19:15:19

(16-02-2013 00:46:55)Ćmaga napisał(a):  Czasami te samochody z kogutami wyskakują w najmniej oczekiwanym momencie, a ucieczka jest w tych czasach największym bezsensem jaki można zrobić. Co do obrotów, to może się przepustnica zacinać podczas dodawania gazu, zapłon ustaw tyle mm ile ma być przed GMP, jeżeli to nie pomoże to wina gaźnika.

PS: Nasmarowałeś nową linkę?

Co do tych "obrotów" to na pewno nie gaźnik. Wymieniłem linkę gazu i cały nowy gaźnik... Kumpel dzisiaj coś przy nim grzebał jak byłem w pracy. Mówił, że ustawił platynki i niby jeździł normalnie. Ale jak wróciłem z pracy i się przejechałem to znowu to samo... Sam nie wiem co to jest...

Nowa linka nasmarowana Smile

(16-02-2013 17:58:53)kudybka napisał(a):  Ładnyy Big Grin Jak za tą cene to gratulacje normalnie Wink

Dzięki Wink Na początku tak naprawdę nie wymagał dużego wkładu finansowego. Ot 8zł za przewody paliwowe oraz regulacja gaźnika. I tak jeździł przez pewien czas, ale jak to Romet coś zaczęło mu dolegać.


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Quake96 - 18-02-2013 23:25:58

Up up up!! Big Grin


Dzień poświęcony na dłubanie przy ogarze nie był dniem straconym Tongue Wraz z kuzynem przyjaciela wzięliśmy się "porządnie" za Ogiego. Opłaciło się, bo w tak świetnej kondycji to za mojego posiadania jeszcze nigdy nie był Smile

Zmiany:

- Nowy gaźnik (i już nie ma problemów z obrotami)
- Nowa linka gazu (Zacinaniu się rolgazu i samoczynnej jeździe mówimy "pa pa" )
- Dodana kulka do popychaczy sprzęgła (i sprzęgło chodzi jak w maśle)
- Regulacja zapłonu (Iskra znów wróciła na swoje miejsce)
- Regulacja obrotów i dysz (gaźnik nowy to i regulacji wymagał)
- Dolanie oleju (Z resztek jakiegoś Hipolu, bo w silniku było odrobinkę za mało.)
- Czyszczenie wszelkich styków, blaszek, platynek itd itd, papierem ściernym (Co by nie było zastrzeżeń do iskry)
- Zmiana świecy na tą starą, maluchowską (Jakoś tak przy szukaniu iskry zamontowaliśmy na próbę i wówczas podczas pracy wydawało się jakby miała nieco lepszą iskrę. Może potem założę tą nowszą, ale póki co nie widzę w tym sensu.)

Roboty było przy nim, nie powiem, że nie. Zeszło nam dobre pół dnia, ale uwierzcie, ten Ogar odkąd go mam, to jeszcze tak dobrze nie śmigał.

Jakieś szczególne uwagi? Owszem.

Już po zakupie znajomy od którego kupilem ogara, zalecał mi przygotowanie sie na wymianę starego gaźnika. I miał rację bo już przy demontażu zaczął się "sypać". Nowy gaźnik dał drugie życie, teraz Ogi na obroty wkręca się wręcz perfekcyjnie. Dodatkowo pierwszy bieg zdecydowanie się polepszył. Wczesniej też ogółem był okej, ale za szybko wkręcał się na maxymalne obroty mimo iż normalnie przyspieszał. Skutkowało to lekko wolniejszym startem z "dwójki" . Na dodatek ciężko było wyczuć odpowiedni moment zmiany z 1 na 2. Teraz, po tych wszystkich zmianach, jedynka "wydłuzyła" się, ogar wciąż świetnie się rozpędza a jednocześnie obroty wkręcają sie tak jak powinny. Teraz wrzucenie dwójki to przyjemność Tongue

Ogółem tak jak wczoraj byłem już trochę "dobity" stanem Ogiego i bałem się że będzie gorzej, tak dzisiaj znów jestem pełen optymizmu, bo po tylu pracach mam nadzieję, że z "naprawionymi"/wymienionymi elementami będę miał spokój. Wiadomo, zawsze coś tam się stanie, ale to już raczej mniejsze awarie Wink

Do tego podczas naprawiania ogarka, po podwórku co jakiś czas kręcił sie pewien starszy typek. Nabijał się trochę z Ogiego i za każdym razem gdy mnie widzial to pytał "I co rozleciał się?". Cóż, jego mina jak na koniec odpaliłem ogara byla bezcenna. Wtedy jeszcze powiedziałem mu, że ja bynajmniej mam swojego Rometa, a on co najwyżej może z buta ganiać do monopolu po wino (bo to taki pijaczek był). Big Grin W takich momentach naprawde czuje się dumny, bo może i dla większości ogar to "stara padaka", ale dla mnie to pasja i duma Smile W końcu to dzieło Bydgoskiego Rometu Tongue


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Quake96 - 23-02-2013 22:11:21

Mały update.

Niebawem Ogi zmieni kolor Smile Nie będzie to z pewnością profesjonalna robota, ale damy radę Tongue


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - simon1998 - 23-02-2013 22:51:27

Chcesz to mam ładne błotniki za tanie pieniądze Wink


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Quake96 - 27-02-2013 00:18:26

Możesz dać foto i cenę na PW ? :]

Co do Ogiego...

Ogi już w nowej odsłonie. Nie napiszę lepiej jak został pomalowany, bo zaraz mnie zlinczujecie Tongue Nie jest idealnie, ale i nie było co się rozczulać nad ramą która i tak w lipcu idzie w odstawkę. Ogółem mnie się podoba, choć wiem, że sposób wykonania to totalna amatorszczyzna. I nie mam tu na myśli rzeczy typu zacieki czy tym podobne, bo jeśli o to chodzi to jest całkiem nieźle. Chodzi o to jak ogar był pomalowany... Niżej daję wam małe podglądowe foto Wink



Nie bijcie :F Powiedzcie tylko jak wam się widzi kolor Wink


A teraz małe info co do mechaniki, bo Ogi wręcz lubi psuć się w najmniej odpowiednich chwilach :F

Na drugi dzień gdy zeszłem do piwnicy omal się nie zabiłem. Okazało się że przez noc Ogi się zwyczajnie zlał :F Na podłodze była dość znaczna plama oleju, który wyciekł z silnika. Zmartwiło mnie to bo bałem się że puściła ta pseudo "uszczelka" na karterach. Wyczyściłem wszystko i zrobiłem mały test. Zalałem do silnika nowy LUX10. O dziwo wystarczyło wlać ledwie 250ml i już lało się z otworu wyrównawczego (bo to ten zakryty małą śrubką obok napisu "OLEJ ze strzałką V, c'nie?). Postawiłem mu miskę pod silnik i dzisiaj przyszedłem sprawdzić wynik. O dziwo zlało się tylko trochę oleju (niewiele), a po odkręceniu śruby z otworu wyrównawczego lał się olej (czyli było go dość). Wyczyściłem miskę i podłożyłem jeszcze na jakiś czas. Gdy potem sprawdzałem to było już sucho. Czuli jakby nadmiar się tylko zlał...

Co ciekawe nie ciekło to z uszczelki karterów, lecz gdzieś spod pokrywy z prawej strony (tam gdzie iskrownik i łańcuch). Leciało gdzieś z okolic łańcucha, według mnie z tego otworu na popychacz sprzęgła. Nie mniej jednak chwała, że już nic nie cieknie a ogar pali jak szalony.

Potem zrobiłem małą rundkę po okolicy aby upewnić się że wszystko gra. W baku pustki, że aż musiałem dmuchać do niego żeby benzyna wpłynęła do wężyka. Nie mniej jednak jak wtedy zapalił to jeszcze zdążyłem się przejechać. Jeździ świetnie Smile


PS: Czas chyba na zakup błotników. Po dzisiejszej przejażdżce miałem całą mokrą twarz i kurtkę do prania :F


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - Recanion - 27-02-2013 22:53:17

Mogłeś koła chociaż zdjąć, bo o pomalowanych linkach i kablu od świecy już nie wspominam.


RE: Mój pierwszy Ogar 200 - kondzio310 - 27-02-2013 23:04:01

Olej nie poleci z otworu na popyychacz, lecz na simmering pod zębatką zdawczą, to jest częsty problem że właśnie z tamtad olej leci, ale jak by nie patrzeć, Olej ma lepsze smarowanie hehe :F

Ogólnie Ogar lepiej jak przed tem, wreszcie jeden kolor, a żę kilka rzeczy jest nie tak można wybaczyć, lepiej jak było, mam na dzieje że kiedyś będzie następne wcielenie w orginał :F