Chociaż Czajka jeszcze na dotarciu, Karat czeka w kolejce, to wpadamy z kolejnym projektem.
Osobiście za Wigry nie przepadam i nie rozumiem sentymentu do niego, jedyne jakie akceptuję to 1 i 2. Nabyłem swego czasu jednego złoma (inny wątek) z nieokreślonym rocznikiem, bo piastę miał z 1974 roku, a na ramie brak numerów, naklejkę zaś miał WIGRY. Okazało się jednak, że jest pęknięty na zawiasie oraz fabrycznie krzywo pospawany, co dyskwalifikuje go z dalszych prac. Złomek posłużył jak dawca.
Porzuciłem już wszelką nadzieję na 1, liczyłem na ładną 2 z pchełką, ale nic ciekawego nie znalazłem. Nagle, pewnego razu przecieram oczy ze zdumienia, ktoś sprzedaje ładną ramę z kołami i to uwaga - z pierwszego roku produkcji! Na zdjęciach wygląda elegancko, nie jest krzywy, spawany, naszych tam nie było. Brakujące części będę w stanie skompletować. Bez zastanowienia dogadałem się ze sprzedającym i dzisiaj rower jest już u mnie.
Ma typowe smaczki jedynki, czyli rocznik nabity na główce ramy, mocowanie pod pchełkę, osłona łańcucha tzw pistolet, nożka skręcana na blaszce, krótką główkę, ale już bez zwężeń i naklejkę. Jest to przejściówka z drugiej połowy roku, co potwierdza odblask tylnego błotnika z marca 1974 roku. Rama musiała przeleżeć sylwester 1973 roku w fabryce.
Szybka akcja i rower rozebrany do rosołu.
Przy okazji sprawdziłem, czy z błotników będą ludzie. Myk prostowanie, papierek na mokro, wełna stalowa i autosol. Okazuje się, że będą.
W najbliższym czasie muszę skompletować brakujące części, wymienić łożyska, rozpleść koła i zapleść na nowych szprychach, po uprzednim wypolerowaniu obręczy, dętki, oponki z białym bokiem i będzie cycuś